niedziela, 2 sierpnia 2015

Rozdział 3




Pożegnałam się z Ashtonem i weszłam do mojego pokoju. Zapaliłam światło i rozejrzałam się dokoła. Beżowe ściany doskonale współgrały z ciemno brązową podłogą. Łóżko stało naprzeciw balkonowych drzwi, a po jego prawej stronie były drzwi wejściowe. Pokój nie był największy, ale wydawał się przestronny. Zeszłam na dół po pidzame oraz kosmetyki aby się umyć. Schodząc spotkałam rodziców. Powiedziałam im, że jestem zadowolona z mojego nowego pokoju. Nie wspomniałam jednak, o nowo poznanym sąsiedzie. Gdy położyłam się do łóżka była prawie 21. Zdziwiło mnie, że u sąsiadów nikt nie hałasował. Gdzie ta impreza? Nie rozpaczałam z tego powodu, szybko wskoczyłam do łóżka i od razu usnęłam. Ktoś jednak postanowił mi przerwać. Obudził mnie dzwonek do drzwi. Leniwie przekręciłam się na drugi bok, zakrywając głowę poduszką. Spróbowałam  usnąć. Gość nie dawał za wygraną, wciąż dzwoniąc. Zaczęłam po omacku szukać telefonu. Gdy go znalazłam, otworzyłam jedno oko aby sprawdzić godzinę. Od razu tego pożałowałam. Skrzywiłam się, gdy  światło wyświetlacza o mało co, nie pozbawiło mnie wzroku. Spojrzałam na godzinę: 3.52. No to są chyba jakieś żarty. Po cholerę ktoś przychodzi do nas w środku nocy?! Nienawidzę, gdy ktoś budzi mnie wtedy, kiedy nie powinien. Dzwonek dzwonił jakby się zaciął. Kimkolwiek jesteś, wiedz, ze już nie żyjesz. Przegiąłeś pałę koleś. Zwlekłam się z łóżka już rozbudzona. To jak bardzo jestem wkurzona, wystarczająco mnie pobudziło. Zabiję, przyrzekam, zabiję! Wyszłam z pokoju i spotkałam rodziców. A wiec oni też się obudzili.
- Hej, nie wiem kto to, ale mam ochotę urwać mu łeb. - powiedziałam i zaczęłam schodzić na dół. Rodzice zrobili to samo. Widziałam po ich minach, że są tak samo nie zadowoleni z wizyty jak ja.  Ten cholerny dzwonek chyba się zaciął.
- Ty urwiesz mu rękę, a ja głowę. - powiedział wkurzony tata. Doskonały pomysł. Kimkolwiek jesteś, bój się, bo rodzina Allensów idzie po ciebie. Raz na zawsze zapamiętasz, że nas nie budzi się w środku nocy. Stanęliśmy przy drzwiach, chcąc zobaczyć naszego gościa. Spojrzałam na tatę, który był bardzo zdenerwowany. Mama natomiast stała z rękoma założonymi na piersi i czekała na dalszy przebieg wydarzeń. Widziałam, że też była zła, ponieważ usta miała zaciśnięte w cienka linie. Tata zapalił światło na zewnątrz i otworzył drzwi. Przed nami stał, lekko chwiejący się na nogach chłopak. Był dość wysoki. Miał brązowe, krótsze na bokach i dłuższe po środku głowy włosy, które najwyraźniej stawiał na żel. Wyglądał mniej więcej na 18 lat. Jego rysy twarzy wydawały się trochę znajome. Może to ktoś ze szkoły do której chodziłam? Cofnęłam się trochę do tyłu, żeby mnie nie rozpoznał.
-Hej! - krzyknął chłopak, nie pozwalając dojść nam do głosu. - Słyszałem, że Ashton ma nowych sąsiadów, wiec postanowiłem was poznać - po tym jak się zachowywał, mogłam poznać, że był już mocno pijany. Szatyn nie przerywał. - Może zostaniemy przyjaciółmi co? Jestem Liam. - uśmiechnął się tak szeroko, że nie widziałam prawie jego oczu. Wyciągnął w stronę mojego taty rękę. Drugą natomiast złapał framugę drzwi, bo o mały włos nie uderzył o nią głową. Mój tata był jeszcze bardziej zdenerwowany niż wcześniej. Oj chłopcze, zadarłeś nie z niewłaściwym oficerem. Zapomniałam o tym dodać. Jego stopień wojskowy przyprawiał mnie o dumę. Ale to teraz nie ważne.
- Posłuchaj młody człowieku. - zaczął tata, próbując panować nad sobą. - Czy ty jesteś nienormalny?! Zdajesz sobie w ogóle sprawę która jest godzina?! - tata podniósł głos, a chłopak tylko stał i głupkowato się uśmiechał. - Jakim prawe przychodzisz tutaj i nas budzisz?! Rodzice nie nauczyli cię kultury i szacunku dla innych?! - Chłopak lekko się zaśmiał.
- Spokojnie tatuśku, przydało by ci się trochę wyczilować. Możemy zostać przyjaciółmi, a wtedy pokaże Ci jak się zabawić - powiedział i zarzucił rękę na szyję mojego taty. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Koleś, co ty dajesz?! Czy on coś brał?  Tata natomiast szybko zabrał jego rękę i odsunął się. Chciałam coś powiedzieć, ale uprzedziła mnie mama.
- Ile ty masz w ogóle lat, że o tej porze nie jesteś w sowim domu tylko dobijasz się do naszego? Przecież ty jesteś kompletnie pijany! - mama wkroczyła do akcji i przyjęła role wzorowego rodzica - O tej porze, już dawno powinieneś być w domu, zważając jeszcze na twój stan! Kim w ogólne są twoi rodzice, że pozwalają ci na takie zachowanie?! I jeszcze na picie alkoholu aż do nieprzytomności!  - chłopak nic sobie z tego nie zrobił, zaczął się głośno śmiać. On jest nienormalny.
- Jakieś nieprzytomności? Przecież stoję tu cały i zdrowy i mam się zajebiście! - powiedział śmiejąc się - A co do moich rodziców to pozwalają, bo nie są takimi nudziarzami jak wy! - Przestał się śmiać Z kpiną w głosie pokazał palcem na moich rodziców. - Oni wiedzą, że młodym jest się tylko raz i trzeba to wykorzystać. - patrzyłam na niego z niedowierzaniem. - Miałem nadzieje, że nowi sąsiedzi Ashtona będą inni, ale okazało się, że jesteście lamusami i jeszcze bardziej jebnięci niż poprzedni. - O teraz to mnie wkurzyłeś! Już nie wytrzymałam i odezwałam się do niego.
- Słuchaj mądralo! - Krzyknęłam żeby zwrócił na mnie uwagę. - Przychodzisz tu i nas wszystkich budzisz! Mamy ciężki dzień za sobą, wiec bądź tak łaskaw i wynoś się stąd zanim Ci coś zrobię! - Czułam, że robię się czerwona ze złości. On natomiast patrzył na mnie tępym wzrokiem, jakby nie rozumiał o czym do niego mówię- I nigdy nie obrażaj mojej rodziny! A teraz wynocha! - pokazałam mu drzwi ręką. Widać było, że chciał jeszcze coś dodać, ale mój tata wypchnął go za próg.
- Nie popychaj mnie ty stary dziadzie! Przecież idę - powiedział ze złością. Zaczął wychodzić chwiejnym krokiem z naszego podwórka. Zatrzymał się jednak na środku i krzyknął: - Ej Ashton! Współczuje ci stary, twoi nowi sąsiedzi to totalne zjeby! A ich córeczka ma ból dupy i jest brzydkaaaa! - spojrzał w nasza stronę, pokazał środkowy palec i wreszcie sobie poszedł. To co powiedział na końcu zabolało mnie. Może nie jestem najpiękniejsza i zdaje sobie z tego sprawę, ale nie musiał tego mówić. Nie chcąc pokazać przy rodzicach tego, jak przykro mi się zrobiło powiedziałam krótkie dobranoc i poszłam w kierunku schodów. Zatrzymał mnie jednak głos mamy.
- Lilly - odwróciłam się aby na nią spojrzeć. W jej oczach zobaczyłam smutek i troskę.
- Hmm? - mruknęłam tylko. Nie miałam ochoty na rozmowę. Doskonale wiedziałam co chce mi powiedzieć.
- Nie wierz w to co powiedział. Jesteś piękna, a każdy kto myśli inaczej jest ślepy - po tych słowach uśmiechnęła się aby dodać mi otuchy.
- Wiem, mamo. - skłamałam, nie mając ochoty na dłuższa rozmowę. - Pójdę spać. - dodałam i poszłam na górę. Idąc wolno schodami usłyszałam jak tata mówi do mamy, że gdy spotka jeszcze raz tego "gnojka" to, da mu w twarz za to co o mnie powiedział. Mama mu przytaknęła. Na koniec dodał, że nikt nie ma prawa mnie obrażać i sprawiać mi przykrości. Oj tato, gdybyś tylko wiedział, co przytrafiło mi się tutaj półtora roku temu, nigdy nie chciał byś tu wracać. Nie obroniłeś wcześniej swojej małej księżniczki, teraz też tego nie zrobisz. Weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Schowałam twarz w dłoniach, próbując się nie rozpłakać. Gdy ktoś mnie obraża, czuję się źle. Ale gdy słyszą to również moi rodzice, czuję się jeszcze gorzej. Niedowartościowana i poniżona. Wstyd mi, za to, że to słyszeli. Od samego początku wiedziałam, że powrót tutaj, nie był dobrą decyzją. Czułam, że nic się nie zmieni. Nie spodziewałam się jednak, ze przykrość spotka mnie już  pierwszego dnia pobytu tutaj. Dlaczego nie mogę żyć w spokoju i być szczęśliwa? Dlaczego wciąż przytrafiają mi się tylko złe rzeczy? Zawsze to ja obrywam. Położyłam się na łóżku i okryłam ciasno kołdrą, jakbym chciała schronić się przed całym światem. Próbowałam usnąć,, ale głośna muzyka z domu obok mi nie pomagała. Mam nadzieje, że już nigdy nie spotkam tego Liama. Nienawidzę go. Obudził mnie, zdenerwował, a na koniec obraził. A przy tak głośniej muzyce, nie usnę tym bardziej. Mam wystarczająco dużo powodów, aby go nienawidzić. Nie wiem ile godzin tak leżałam i myślałam o samej sobie. Czy na prawdę jestem aż tak beznadziejna? Czy mam napisane na czole: Obraź mnie, bo tylko do tego się nadaje ? Impreza trwała w najlepsze. Słychać było ciągłe krzyki, śmiechy i głośną muzykę. Nienawidzę Londynu.

Około 6, imprezowicze wreszcie się rozeszli a muzyka ucichła. Mogłam wtedy usnąć. Mój sen jednak nie trwał długo. W nocy śniły mi się koszmary. Stałam po środku sali gimnastycznej, a wszyscy na widowni śmiali się i wyzywali mnie. Byłam dosłownie wystawiona na pośmiewisko. O 7 już nie spałam. Nie chciałam, nie mogłam. Wspomnienia wczorajszej nocy oraz te sprzed 1,5 roku temu uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą. Wiedziałam, że rodzice jeszcze śpią, wiec nie chciałam tłuc się teraz po korytarzu. Poszukałam w torbie, tej jednej rzeczy, która była mi tak potrzebna. Mój pamiętnik. Znalazłam pióro, po czym usiadłam na łóżku i zaczęłam pisać.
Pamiętniku
  Jestem od wczoraj w Londynie. Na pierwszy rzut oka okolica wydaje się być spokojna i przyjazna. Niestety tak nie jest. Mój pokój jest jeszcze pusty, sama mogę go umeblować. Ale to nie jest teraz istotne. Wczoraj poznałam mojego sąsiada, Ashtona. Wydaje się być przyjacielski. Zaprosił mnie na swoją wczorajszą domówkę, ale nie poszłam z wiadomych powodów. W nocy całą moją rodzinę obudził dzwonek do drzwi. Okazało się, że to jakiś pijany nastolatek. Wyglądał znajomo. Przedstawił się jako Liam i powiedział, ze chciał poznać nowych sąsiadów Ashtona. Rodzice zaczęli prawić mu kazania. On tylko stał i uśmiechał się bezczelnie cały czas. Byliśmy wszyscy bardzo źli, ponieważ dochodziła 4 w nocy i byliśmy niewyspani. Po wysłuchaniu moich rodziców, sam się odezwał. Ten gówniarz obraził moich rodziców. Dotychczas stałam z boku, jednak gdy usłyszałam jak obraził moją rodzinę, nie wytrzymałam. Kazałam mu się wynosić. Mój tata wypchnął go za drzwi. Wychodził od nas z podwórka bardzo chwiejnym krokiem. Wszyscy mu się przyglądaliśmy. Zatrzymał się w połowie drogi i krzyknął głośno coś za co od razu go znienawidziłam. Nazwał moich rodziców zjebami a patrząc na mnie powiedział, że jestem brzydka. Potem głośno zaczął się śmiać i poszedł. Pieprzony Londyn. Jestem tu dopiero jeden dzień, a już spotkały mnie nieprzyjemności. Wiedziałam, że nic się nie zmieni. Uciekłam z tego piekła, ale ono na mnie czekało. Teraz zemści się jeszcze bardziej. Dlaczego to musze być akurat ja? Co jeszcze mnie tu spotka? Czy nie moge żyć jak normalna nastolatka, bez problemów? Dlaczego nikt nie chce mnie zaakceptować? Przy rodzicach nie chciałam pokazać, że jestem słaba. Poszłam szybko do pokoju. Jednak w środku się rozpadałam. W nocy miałam koszmary. A wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze, Co boli mnie najbardziej? Ze moi rodzice to słyszeli. Nie chciałam, żeby ktoś obrażał mnie w ich towarzystwie. Wiem jedno. Moje cierpienie nigdy się nie skończy. 
Zamknęłam zeszyt i pozwoliłam pojedynczym łzom wypłynąć. Widzisz maleńki, znowu to robisz-chłoniesz cierpienie. Skuliłam się na łóżku i objęłam nogi rękoma. Siedziałam w ciszy i patrzyłam za okno. Na dworze było już widno. Zapowiadał się ładny dzień jak na jesień. Wszyscy sąsiedzi chyba jeszcze spali. Zaczął się weekend. Który oczywiście spędzę z rodzicami. Jak zawsze, gdy mieszkałam tu wcześniej. Usłyszałam jak drzwi w pokoju się otwierają, wiec szybko otarłam łzy. Do mojego pokoju zajrzała mama.
- Nie spisz już? - zapytała.
- Nie mogłam spać, poza tym głowa mnie rozbolała.
- To dziwne, przecież ty zawsze śpisz najdłużej - przyjrzała mi sie badawczo a popatrzyłam na nia i próbowałam się uśmiechnąć - Wszystko w porządku? - powiedziała z troską
- Tak, dlaczego miało by być inaczej? - odpowiedziałam z pewnością w głosie. Nie chce żeby martwiła się o mnie, tym bardziej, że jest w ciąży. - A ty czemu nie śpisz? Tata też już wstał? - zapytałam, chcąc odwrócić od siebie uwagę. Mama popatrzyła ma mnie przez moment przenikliwym spojrzeniem, jakby chciała sprawdzić czy mówię prawdę. Ciepło się do niej uśmiechnęłam i czekałam, aż coś powie.
- Też nie mogłam spać. Razem z tatą zemścimy się na tym gówniarzu, który urządził ta imprezę wczoraj. - zmarszczyłam brwi - Nie podarujemy mu tego. Gdyby tamten chłopak nas nie obudził, byłoby okej. Ale przez to jak się zachował, jesteśmy strasznie źli. Nie mogliśmy w ogóle zasnąć, ty pewnie tez, bo masz podkrążone oczy. - pokiwałam głową. Nie będę wyprowadzać jej z błędu.
- I co zamierzacie zrobić? Porozmawiać z jego rodzicami? - zapytałam zaciekawiona i uniosłam brwi lekko do góry.
- To by było za proste. Mamy coś o wiele lepszego. - powiedziała z chytrym uśmieszkiem.
- A dlaczego wstaliście tak wcześnie? Przecież jest dopiero 7 rano. Wszyscy śpią, - popatrzyłam na nią zdezorientowana.
- I o to chodzi. Po całonocnej imprezie trzeba odespać, racja? - znów pokiwałam głową. Co oni znów wymyślili?! - a skoro my nie mogliśmy spać w nocy jak normalni ludzie, on nie będzie spał rano.
- Okeeej... Więc co zamierzacie zrobić? - popatrzyłam na nią jak na debila.
- Za jakieś 5 min przyjedzie firma transportowa z naszymi meblami itp. Zrobimy taki hałas, że chłopak na pewno nie będzie spał. Popamięta nas. A ty też masz zadanie do wykonania. - popatrzyła na mnie zadowolona.
- Ja? Jakie? - uniosłam brwi ze zdziwienia.
- Pamiętasz naszą starą kosiarkę, która hałasowała jak 100 pędzących ścigaczy ? - pokiwałam głową. AGAIN -.- . - Wydaje nam się, że przydało by się skosić trawnik. Tak więc ogarnij się szybko i schodź na dół na śniadanie. Misja ZEMSTA czeka. - już miała wychodzić, gdy zatrzymałam ją.
- Poczekaj - odwróciła się w moja stronę - um.. - bałam się zadać to pytanie i spojrzałam na swoje dłonie. Dobra, raz kozie śmierć - Czy-czyy ten chłopak który wczoraj u nas był, nie wyglądał ci znajomy? - zapytałam i popatrzyłam na nią niewinnie. Wyglądała jakby się nad czymś zastanawiała.
- Wyglądał, ale nie mam pojęcia kto to mógł być.
- Um.. okej. Możesz już iść, zaraz zejdę. 
Patrzyłam jak drzwi się zamykają będąc w małym szoku. Czy oni do reszty powariowali?! Przecież Ashton uzna ich za wariatów. Jeszcze mnie w ta wplątali. Teraz mogę zapomnieć o zaprzyjaźnieniu się z chłopakiem. Miałam cicha nadzieję, ze może lepiej się poznamy i chociaż z nim się zaprzyjaźnię. Ale jak widać tak się nie stanie. Moi rodzice jak zwykle wszystko spieprzą. Ugh! Opadłam na plecy, na łózko. Nienawidzę swojego życia. Wypuściłam ciężko powietrze z ust. Genialnie, jestem skończona. Chłopak na pewno nie będzie chciał mnie po tym znać. Usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Wiec szybko skoczyłam do toalety, umyłam się i rozczesałam włosy. Wróciłam do pokoju i przebrałam się w ciuchy, które miałam w swojej małej torbie. Dopiero dziś przyjedzie reszta moich rzeczy, wiec nie miałam zbytnio dużego pola do popisu. zeszłam na dół i przywitałam się z tata. Oboje siedzieli przy stole. Jedząc śniadanie, wiec do nich dołączyłam. Dyskutowali na temat swojej wielkiej MISJII. Pracują w jednostce wojskowej, ale nigdy nie byli na żadnej misji wojskowej. Z czego jestem bardzo zadowolona. Słyszałam, ze ludzie którzy stamtąd wracają, nie są już tymi samymi ludźmi. Ciągły strach sprawia, że lasują im się mózgi i żyją w ciągłym strachu. Niektórzy nie wracają wcale. Smutne. Jadłam kanapkę, gdy z zamyślenia wyrwał mnie głos taty.
- Lilly, pospiesz się, Przyjechała ciężarówka. Zaczynamy zabawne. - powiedział i przybił piątkę z mama. Czasem zachowują się na serio dziwnie.
- Jeej! Będzie super - powiedziałam bez entuzjazmu. Tata spojrzał na mnie i pokręcił głową z niezadowolenia moją reakcją. - Dobra, już idę... - dokończyłam szybko śniadanie i wyszłam na zewnątrz. Mimo tak wczesnej pory, było dość ciepło i świeciło słońce. Zapowiada się ładny dzień. Poszłam do taty.
- No wreszcie, już myślałem, że nie wyjdziesz. - chciałabym - Pamiętasz jak obsługiwać ten rupieć? - pokiwałam przecząco głową - Patrz - zaczął tłumaczyć mi jak jej używać. Mało skomplikowane - Ogarnę. - Wszystko jasne? - pokiwałam głową - Powinnaś założyć jakieś słuchawki na uszy. Ona ma bardzo głośny silnik. - Zaczęłam szukać słuchawek w kieszeniach mojej bluzy.
- Mam. Będę słuchać muzyki, więc jakbyś coś chciał to dzwoń. - zerknęłam na godzinę: 8.26. To zaczynamy. Włączyłam silnik oraz muzykę. Przez tego starego rzęcha ledwo ją słyszałam. Od czego by tu zacząć? Rozejrzałam się po ogrodzie. Raz kozie śmierć. Gdyby nie ta impreza ten chłopak by nas nie obudził i nie obraził mnie, wiec teraz Ashton pożałuje. Zaczęłam kosić przy jego płocie. Nie ma mowy, że się nie obudzi. Przypomniał mi się chłopak z wczoraj. Kto to mógł być? Po pierwsze wyglądał znajomo. Po drugie wiem jak ma na imię- Liam. Po trzecie musi być z Londynu. Ilu Liamów znałam mieszkając tutaj? Liam Dertich odpada bo miał czarne włosy. Liam West tez bo był jasnym blondynem. Jest jeszcze jeden Liam-mój brat, ale to nie możliwe. Po pierwsze, poznał by nas. Po drugie on nie może pić bo ma problemy ze zdrowiem, a ten wczorajszy był mocno nawalony. I po trzecie, nasz Liam nigdy nie był tak popularny. Nie miał dużo przyjaciół oraz nie chodził na imprezy, bo nikt go nie zapraszał. Po nieudanym udziale w XFactor wszyscy w szkole śmiali się z niego a on sam unikał ludzi i stał się nieśmiały. Na 100% to nie był on. W słuchawkach rozbrzmiewały mocne dzwięki My Chemical Romance i skutecznie zagłuszały kosiarkę. Zaczęłam  podśpiewywać  ,,Teenagers" i rozejrzałam się dokoła. Na podwórku stała wielka ciężarówka, a pracownicy z firmy transportowej wchodzili i wychodzili z naszego mieszkania z różnymi meblami i pudłami. Spojrzałam na tate i uśmiechnęłam się pod nosem. Widać, że był w swoim żywiole. Stał z boku i wydawał polecenia, krzycząc i wymachując rękoma. Urodzony z niego wojskowy. Powinien dowodzić kompanią. Zerknęłam na podwórko sąsiadów. Brak jakichkolwiek śladów imprezy. Ukradkiem zobaczyłam szybko podążającego do furtki chłopaka. To na pewno Ashton. Po tempie mogłam stwierdzić, ze jest wkurzony. Szedł w naszą stronę. Wszedł do nas na podwórko wymachując rękoma i krzycząc coś do mojego taty. Ten widocznie zadowolony, że jego plan się powiódł zachował stoicki spokój. Zatrzymałam się i wyłączyłam maszynę. Wyjełam słuchawki i udałam, że wiąże sznurówki, aby ich podsłuchać.
- Czy pan oszalał?! O tej porze ludzie śpią! Jest za wcześnie na takie hałasy! - Wkurzony Ashton wciąż wymachiwał rękoma. Jego słowa spowodowały, że ja i mój tata zaczęliśmy się śmiać.
- A jaka to jest godzina drogi sąsiedzie? Wydaje mi się, ze jest już blisko 9. O tej porze ludzie już normalnie funkcjonują. - Mój tata zaczął spokojnym tonem.
- No właśnie 9! Jest sobota, ludzie chcą odpocząć po ciężkim tygodniu! A pan co tutaj robi?! Przez ten hałas nie mogę spać - krzyczał Ashton. Mój tata stał z założonymi rękoma. 
- Co ja robię? A co ty robiłeś w nocy?! - mój tata kontratakuje - Wtedy jest czas na spanie. Ja wiem, ze jesteś młody i chcesz się wyszaleć - tata podniósł głos i surowo patrzył na chłopaka- Mógłbym przymknąć na to wszystko oko.. -Ashton przerwał mojemu tacie.
- No to niech pan to zrobi! Jakoś nikt nigdy nie robił problemów, a pan się tu pojawia i już cos nie pasuje! - Zły ruch, oj zły ruch. Tata podszedł do niego bliżej.
- Posłuchaj mnie gówniarzu. O 3 nad ranem jeden z twoich kolegów przyszedł do nas do domu i nas obudził. Był pijany i wiesz co powiedział? - chłopak lekko się opanował, najwyraźniej przestraszył się tonu głosu mojego taty - Że jesteśmy zjebami i obraził moją córkę! - wskazał na mnie palcem i obaj spojrzeli w moja stronę. Ja stałam z założonymi rękoma na piersi i patrzyłam na nich. - Użył jeszcze innych określeń, ale nie będę ich powtarzał! Niech sam ci się pochwali - powiedział sarkastycznie - I to jest nauczka! - zaczął grozić palcem, a chłopak spuścił głowę - To jemu podziękuj i nie miej do mnie pretęsi! Co nic nie mówisz?! Jak nie masz mi juz nic do powiedzenia to łaskawie opuść moje podwórko. - chłopak przebiegł ręką przez włosy i trochę się cofnął.
- Jaaa.. nie wiedziałem. Teraz rozumiem, dlaczego to wszystko. Przepraszam za to, ze tak na pana nakrzyczałem - spojrzał na mojego tate zawstydzony - Przepraszam za niego, za to co powiedział i zrobił. Nigdy wcześniej nie było takiej sytuacji. Jak się dowiem, kto to był to sam go do pana przyprowadzę i osobiście pana przeprosi.
- Nie chce widzieć na oczy tego chłopaka. Ale dobrze, że chociaż ty przeprosiłeś. - rozmawiali ciszej i ledwo ich słyszałam.
- Rozumiem. Przedstawił się jakoś?
-Mowił, że nazywa sie Liam i nic więcej.
- Okej, dziękuje, I jeszcze raz bardzo pana przepraszam, że tak nawrzeszczałem i za niego też.
- Przeprosiny przyjete. Ale taka sytuacja ma się już nie zdarzyć zrozumiano?
- Tak, oczywiście. To pójdę już. - podali sobie dłonie i poszedł.
- Lili! Schowaj kosiarkę do garażu i idź do domu, mama cię potrzebuje. - powiedział tata.

W domu panował istny chaos. Wszędzie pudła i mama stojąca na środku,korytarza wydająca polecenia facetom, którzy wnosili meble.
- Co mam robić? - zapytałam
- Poczekaj chwilkę. -powiedziała i zwróciła się do mężczyzn niosących drewnianą komodę. - To proszę postawić tutaj przy ścianie. Ten fotel tutaj do salonu. Ostrożnie nie obedżyjcie niczego bo nie zapłace! A ty chodź za mną- popatrzyła na mnie i gdzieś poszła. Ruszyłam za nią. Jej ciążowy brzuszek jest już trochę widoczny. Weszłyśmy do dużej kuchni z kuchenną wyspa na środku. Beżowe ściany dobrze współgrały z ciemnymi meblami i płytkami na podłodze. - Tu są pudla z naczyniami. Rozpakuj je i niczego nie potłucz. Ufam ci, ze wiesz gdzie to wszytko pochować, żeby było funkcjonalnie. Zresztą robisz to nie pierwszy raz. - uśmichnęła się do mnie - Poradzisz sobie?
- Tak, oczywiście, przecież nie jestem dzieckiem mamo -
- Ta fajnie. Tylko postaraj się to zrobić szybko, bo musimy cały dom ogarnąć do jutra, bo jutro będziemy mieć gości.
- Czekaj, co? Jakich gości ? Już jutro? Przecież my tego nie ogarniemy do jutra. - patrzyłam na nią z szeroko otwartymi oczami.
- Babcia i ciocia. Stwierdziłam, że im szybciej odnowisz kontakt z Liamem tym lepiej. Pomoże ci zaklimatyzować się w nowej szkole. I chcemy jak najszybciej powiedzieć o dziecku.
- Noo okej. Ale ten pomysł jest szalony.
- Całe nasze życie jest szalone, kotku. - Mama wyszła, a ja zajęłam się robotą.
Reszta dnia była oparta na sprzątaniu, meblowaniu i innych rzeczach związanych z przeprowadzką. Wszystkie prace skończyliśmy koło 2 w nocy. Rano obudziłam się o 10, bo musiałam pomóc mamie z przygotowaniami na przyjęcie gości.
- O której mają być? - zapytałam mamy
- Za jakieś półgodzinki.
- To jak wszystko jest już gotowe to pójdę się naszykować. - Weszłam do mojego pokoju, gdzie były moje stare meble. Wkrótce mają być zastąpione nowymi. Obecne są starsze ode mnie. Przebrałam się w czarne rurki i koszulę, którą wpuściłam w spodnie. Usłyszałam wolanie taty, że goście już przyjechali. Zeszłam na dół. Tata stał przy drzwiach a ja z mamą dwa metry za nim.
- Jestem taka podekscytowana - zaczeła mama - nie mogę się doczekać aż ich zobaczę i powiem o dziecku - uśmiech nie schodził z jej twarzy.
- Nie dziwię ci się, nie widzieliśmy się ponad rok. Ciekawe czy się coś zmienili. - powiedział tata.
- Ciekawe czy Liam się zmienił czy nie - Dzwonek do drzwi zadzwonił. Tata otworzył drzwi i zaprosił wszystkich do środka. Pierwsza weszła babcia, która od razu do mnie podeszła i uścisnęła.
- Lilianno! Jak ja cie dawno nie widziałam, ale wyrosłaś! - oczywiście tylko babcia używa mojego pełnego imienia - Ale jesteś piękna i tak duża!
- Cześć babciu i nie przesadzaj. - Wcisnęłam ją mocno. - Tęskniłam za tobą.
- Ja za tobą tez kochanie. - Przywitałam się następnie z ciocią i wujkiem, ich reakcja gdy mnie zobaczyli była podobna do babci. Rozejrzałam się ale nigdzie nie zobaczyłam Liama.
- A gdzie Liam? Miał z wami przyjechać - zapytała zdezorientowana mama
- Zaraz przyjdzie, o czymś zapomniał z samochodu i musiał się wrócić. - wytłumaczyła cioia - Geoff, idz po niego.
Wujek wyszedł aby go poszukać. Za moment jednak wrócił.
- Jest nasza zguba - powiedział i odsunął sie aby Liam mógł wejść. Gdy go zobaczyłam doznałam szoku. Wytrzeszczyłam oczy, nie mogąc się ruszyć i nic powiedzieć. Moi rodzice stali z szokiem wymalowanym na twarzy.
- No co tak długo, synu? - zapytała ciocia
- Jakoś tak... -wtedy spojrzał na mnie i moich rodziców. Był blady i wyglądał jakby miał zaraz zemdleć.
- Matko, Liam, dobrze się czujesz? Zbladłeś - powiedziała wystraszona ciocia
 - Dzień dobryyy - powiedział niepewnie i podrapał się po karku odwracając wzrok.
To są chyba jakieś jaja. Przed nami stoi ten sam Liam, który przyszedł wtedy do nas w nocy. Widocznie nie spodziewał się, ze to właśnie NAS tutaj spotka. Świat jest mały, nieprawda?




Jeśli to czytasz zostaw proszę KOMENTARZ. Cokolwiek, nawet zwykłą kropkę lub przecinek.
Jeśli chcesz być dodany do grona INFORMOWANYCH , pozostaw adres swojego tt w komentarzu.
Mój Twitter --> @Lilly_1D_PL :)

3 komentarze:

  1. Bardzo fajny i dłuuugaśny rozdział!! Jezu tak mi się z Liama chce śmiać, że nie masz pojęcia XD No normalnie wtopa roku! Obczaiłam jak wyglądają bohaterowie i stwierdziłam, że Liam jest ślepy nazywąjąc Lilly brzydką :O Serio! No okej, był pijany ale co? Alkohol mu wzrok odebrał czy jak??? Co do pomysłu rodziców Lilly to popieram ich misję XD A niech Ashton pocierpi XD Ogólnie rozdział jako całość bardzo fajny tylko błagam, dodaj następny troszkę szybciej niż ten XD
    Love you <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Śmiałam się przez pół rozdziału. A najgorzej to chyba na końcu jak próbowałam wyobrazić sobie minę Liama. Nie rozpisuję się bo jest 1:20 i mi sie nie chce xD Pozdrawiam i czekam na następny :)) Byłabym wdzięczna gdybyś mnie informowała na moim blogu. Link dałam Ci na tt (@93MadzikLena93)

    OdpowiedzUsuń

  3. Rozdział świetny
    Ciekawi mnie co będzie dalej :)
    Życzę weny *.*
    I zapraszam na moje ff o Justinie, który jest piosenkarzem i o Pii, która jest przywódczynią gangu
    lovemeharder-justin.blogspot.com/
    Oraz na ff o Zaynie i Pii dangerouszaynmalik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń