,, Zmieniłeś się, stary Liam nigdy by się tak nie zachował "
Nie wiem
jak długo staliśmy i patrzyliśmy na chłopaka. Nie wierzyłam własnym oczom. Stał
przed nami i unikał naszego wzroku, widocznie przestraszony tego, co może się
teraz stać. Nikt z nas nie spodziewał się, ze tak szybko się spotkamy, na
dodatek w takich okolicznościach. Pierwsza odezwała się ciocia, przerywając niezręczną
ciszę.
- Wyrósł,
nieprawda? Nie sadziłam, że aż tak zdziwi was jego widok. - Powiedziała i
roześmiała się. Spojrzałam na mamę z niedowierzaniem. Również nie wiedziała, co
jest grane . Czy to napewno nie jakis sen? Spojrzałyśmy na ciocie. Nagle
uśmiech zszedł z jej twarzy. Wydała się zmartwiona. - Stało się coś? Dziwnie się zachowujecie. - Spojrzała na nas badawczo. Nie odpowiedzieliśmy.
- Tak wyrósł, że nigdy bym go nie poznał. - zaczął tata - Nawet by mi na myśl nie przyszło, że to nasz Liam. Prawda kochanie? - Powiedział tata, udając zdziwionego. Złapał się za podbródek i udawał, że nad czymś myśli. Wiedziałam, że udaje. Tak jak my nie spodziewał się go tu zobaczyć. Nie podaruje mu, na pewno.
-Ile to my się nie widzieliśmy Liam? Chyba bardzo dawno temu? - Zaczął ironicznie, zły wymownie spojrzał na Liama. - Poznajesz nas w ogóle? - Liam był cały czerwony. Jestem pewna, ze doskonale pamięta tamtą noc. Nie wiedział, co powiedzieć, mam wrażenie, ze bał się na nas spojrzeć.
- Wujek cię o coś pyta. Kultura wymaga abyś odpowiedział. Jak cię wychowałam?! - Rozzłościła się ciocia. Nie mogłam się opanować i parsknęłam śmiechem. Jaka kultura? Jakie wychowanie? Chyba zaraz się posikam ze śmiechu. Mama rzuciła mi rozbawione spojrzenie. Wujkowie i babcia dziwnie na nas popatrzyli. Liam nadal się nie odzywał.
- No odezwiesz się w końcu czy nie?! Liam! - Wujek szturchnął jego ramie. Przyglądając się temu poczułam się ja we śnie. Chłopak, który obraził nas i zachował się jak cham, teraz jest w moim domu. Na dodatek okazał się moim bratem, którego nie widziałam 1,5 roku. Stoi przed nami, w naszym własnym mieszkaniu i robi w gacie. Jestem bardzo zła i nie mam ochoty odzywać się do niego tego wieczoru ani w najbliższej przyszłości. Ale muszę przyznać, ze ta stacja mnie bawi. Li ma przerąbane po całości. Jego rodzice o niczym nie wiedzą, a moi są na niego tak źli, ze nie puszczą mu tego płazem. Wygląda jakby bał się poruszyć, nawet o milimetr. Patrzy na swoje buty i na nikogo innego. Przypomina mi małe dziecko, które zaraz się popłacze, bo zrobiło coś złego, i czeka aż rodzice na niego nakrzyczą. Trochę zaczyna mi być go szkoda. Ale moment, nie! Lilly ogarnij się. On cię obraził. Należy mu się kara i nauczka. Dobrze mu tak. Z zamyślenia wyrwał mnie głos mamy.
- Wydaje mi się, że widzieliśmy się całkiem niedawno. Racja? - Powiedziała i spojrzała na nas. Pokiwaliśmy z tatą głową. Usta miała złożone w dziubek, a ręce zakrzyżowała na piersi i wymownie popatrzyła na Liama, czekając aż odpowie.
- Naprawdę? Liam, dlaczego się nie pochwaliłeś? - Powiedziała podekscytowana ciocia. Chłopak nadal milczał.
- Do jasnej cholery, odezwiesz się w końcu czy nie?! I nie stój tutaj jak jakiś kołek - krzyknęła babcia i uderzyła Liama w tył głowy. On wzdrygnął się na jej ostry ton i złapał za głowę. Jest jakiś postęp, chociaż się ruszył.
- Wyyydaje mi się..., że żżee nie ma się, czym chhhwalić - Od kiedy Liam się jąka? A tak, gdy się stresuje. Podniósł wreszcie głowę znad swoich butów. Spojrzałam na niego z nienawiścią, a w jego oczach mogłam zobaczyć wstyd i niepokój. Dobrze ci tak. Powinnam ci jeszcze skopać tyłek.
- Oho ho.. - Powiedział tata, udając zaskoczonego - Wydaje mi się, że jednak jest. Od czego by tu zacząć hmm? - Udał ze się nad czymś silnie zastanawia. - No sam nie wiem... Ty to zrób, wszystko na pewno doskonale pamiętasz - położył nacisk na ostatnie słowo. Uwielbiam tatę. Będąc w wojsku doskonale nauczył się kontrolować i zastraszać innych. Oczywiście, tylko wtedy, gdy to konieczne. Np teraz. Mam ochotę przybić mu piątkę.
- To się zaczyna robić już dziwne. Ktoś mi wytłumaczy, o co tutaj chodzi? Kiedy wy się widzieliście i dlaczego Liam, gdy tu wszedł wyglądał jakby zobaczył ducha? - Powiedział wujek.
- Jestem pewna, ze Liam nie może się doczekać aż wszystko wam opowie, tak, więc chodźmy do jadalni, bo obiad stygnie. Potem wam opowie. - Powiedziała mama i zaprowadziła gości do pokoju. Szłam ostania z Liamem nawet na niego nie patrząc.
- Ratuj, proszę. - Szepnął tak, aby nikt go nie słyszał.
- Nie masz, na co liczyć. - powiedziałam nie patrząc na niego. Wyminęłam go i poszłam do jadalni. Mama podała obiad i wszyscy zaczęliśmy jeść. Siedziałam naprzeciw Liama. Od czasu do czasu ktoś coś powiedział, ale przez większość czasu panowała cisza. Kurczak przygotowany przez mamę nie pozwalał na jakąkolwiek wymianę zdań. Pychota a ja jestem taka głodna. Gdy wszyscy skończyli jeść towarzystwo się ożywiło. Babcia zadawała mi mnóstwo pytań, z czego byłam zadowolona, bo nie musiałam rozmawiać z Liamem. W niecierpliwieniu czekałam aż sytuacja z piątku wyjdzie na jaw. Wreszcie wujek zadał to pytanie.
- To powiecie jak i kiedy widzieliście się z naszym synem? Bo nic się nie chwalił. - Spojrzałam na Liama, który był w trakcie jedzenia ciasta, momentalnie przestał i zbladł.
- Najlepiej będzie jak Liam wam wszystko opowie - powiedział tata i znacząco na niego spojrzał. Liam podniósł powoli głowę znad talerza i zdenerwowany rzucił spojrzenie na wszystkich. Przełknął głośno ślinę.
- No mów, synu. - powiedziała zdenerwowana babcia.
- Chyy-yba nie ma-aa, o czym mówić - zająkał się.
- Wydaje mi się, ze jest i to dużo. No pochwal się, śmiało! - Powiedziała zadowolonym tonem mama. - A może już zapomniałeś?
- Więc.. To było taaak. - Znowu zamilkł. Wszyscy patrzyliśmy na niego wyczekująco. Po dłuższej ciszy ciocia nie wytrzymała.
- No powiesz w końcu czy nie? Zabierasz się za to jak sroka za morze. Powie mi ktoś, o co tu chodzi? Liam mów natomiast, co nabroiłeś!
- Bo chodzi o to... Że... - Ciocia spojrzała na niego surowym wzrokiem. Westchnął - W piątek byłem na imprezie u Ashtona i, i... - Zaciął się - iii jak to na imprezie, za dużo wypiłem - bawił się palcami, nie patrząc na nas - iii ktoś rzucił, to znaczy powiedział, ze Ash ma nowych sąsiadów i, że ktoś musi iść ich przywitać w naszym stylu i... I wypadło na to, ze to ja poszedłem iii... I.. Poszedłem tam i... Okazało się, że to ciocia i wujek. - podniósł wzrok i krzywo się uśmiechnął.
- No i nie można było tak od razu? - powiedział zadowolony wujek. Ja i moi rodzice się nie odezwaliśmy.
- I co był dalej? Byłeś pijany i co? - Powiedziała surowo ciocia. Liam od razu zmienił nastrój.
- Iii...
- Przestań z tym i tylko mów, dość tego dukania! - Powiedziała.
- Bo ja ich nie poznałem...
- Co? Nie wierze! - Babcia podniosła ręce do góry - Jak mogłeś ich nie poznać? Może Lilly się trochę zmieniła, ale reszta nie.
- Pozwól mu skończyć mamo, bo wydaje mi się, że to jeszcze nie koniec opowieści. - Po tym ciocia wymownie spojrzała na Liama i założyła ręce na pierś. Przetarł twarz dłońmi.
- To dopiero początek - wtrącił tata. Jestem pewna, że Liam już ma pełne gacie.
- No nie poznałem, bo byłem pijany.
- Co ja ci mówiłam o piciu alkoholu?! - Ciocia pacnęła go w tył głowy. To był zabawne oglądać tak przestraszonego Liama. - Co była dalej?
- W sumie to nie pamiętam tego zbyt dobrze... Wiem, ze było dość późno.
- Dochodziło 4 RANO. - Powiedziała z naciskiem na ostatnie słowo mama. - A my byliśmy zmęczeni po długiej podróży.
- Która?! Czy ty do reszty oszalałeś?! - Krzyknęła ciocia.
- Daj mu dokończyć, nie to było najgorsze. - Wtrąciła mama.
- No to potemmm.. Zadzwoniłem chyba do drzwi iii czekałem aż ktoś wyjdzie. No i pojawili się wszyscy w piżamach i zaspani. Iii.. Przywitałem się grzecznie, i przedstawiłem tak jak mnie uczyłaś. Ale.. - przerwał - wujek na mnie nakrzyczał, za to, co zrobiłem. - wypuścił powietrze z ust - No iii się trochę, jakby to powiedzieć... Zdenerwowałem się i też na niego nakrzyczałem mm chyba.. - To chyba wszystko, co chciał powiedzieć, bo spojrzał niepewnie na ciocie.
- I pamiętasz, co wtedy powiedziałeś? - Zapytał wujek.
- Nie.
- A szkoda, bo my pamiętamy to doskonale. - Powiedział tata. - Liam przywitał nas w bardzo oryginalny sposób. Na początku był nawet miły, pomijając fakt, ze obudził nas o 3.48 - zaakcentował godzinę - Nie spodobało mi się to, i owszem, opieprzyłem go. Ale to Liam dolał oliwy do ognia.
- Dojdźmy do sedna: nazwał nas dziadami i zjebami czy jakoś tak. Tak to chyba było, prawda Liam? - Mama z krzywym uśmiechem spojrzała na niego. Ja nie miałam zamiaru się odzywać. Wujkowie i babcia wytrzeszczyli oczy. Ciocia zaczynała robić się czerwona, a Liam schował twarz w dłonie. - Ale to jeszcze nie koniec Caren, powiedział kilka innych niegrzecznych słów, ale nie będziemy już tego powtarzać.
- Liam, czy to wszystko to prawda? - Ciocia powstrzymywała się, zęby nie wybuchnąć. - Pytam cię o cos, synu.
Liama miał spuszczoną głowę. Przyglądałam się temu wszystkiemu z boku i obserwowałam miny wszystkich zgromadzonych. W duchu skakałam z radości, bo należy mu się za to, co zrobił i powiedział. Tak, czasem jestem zołzą i dobrze mi z tym. Babcia masowała skronie, a wujkowi było wstyd spojrzeć nam w oczy.
- Zapewne nie znałaś Liama z tej strony. My również. - Powiedziała mama.
- Liam do jasnej cholery! Czy ty jesteś nienormalny? Jakiego wstydu nam przyniosłeś! - Zaczął wujek.
- Liam! - Ciocia pacnęła go ręką w tył głowy widocznie zbyt mocno, bo Liam o mały włos nie zleciał z krzesła. - Jak mogłeś?! Jak?! Patrz na mnie jak do ci mówię, gamoniu! Gdzie ty miałeś głowę?! Czy tak cię wychowałam?! Jeszcze do rodziny!
- Nie poznałem ich oklej?! - Chłopak wybuchnął.
- Nie drzyj się! Jak ty się odzywasz do matki?! Co ty sobie wyobrażasz?! - Wujek wstał od stołu, krzyczał wymachując rękoma.
- Nie poznałeś?! Co to za różnica, do nikogo nie powinieneś się tak odzywać! Czy ja cię tak wychowałam?!
- Byłem pijany, przepraszam, okej?! - Liama był równocześnie wystraszony i zmęczony tą sytuacją.
- Ja cię nie poznaje! Co się stało z naszym Liamem?! Geof, my w ogóle nie znamy naszego syna.. - Cioci opadły ręce i ze zrezygnowaniem spojrzała w jego stronę.
- Od dziś masz szlaban i aby spróbuj jakiegoś alkoholu to nie ręczę za siebie.
- Dobra Geof, daj spokój. Policzycie się z nim w domu, widać ze chłopak jest wystraszony i mu wstyd. - Zaczęła spokojnym tonem babcia - Później dogadacie się razem w czworo, jaką kare ma za to ponieść i będzie po sprawie. - Puściła oczko Liamowi - Słonko, wydaje mi się, że miałaś nam coś do powiedzenia - zwróciła się do mojej mamy.
- My... Tak. Od czego by tu... - Spojrzała na tatę.
- Az się boję - mruknął Li. Wszyscy spojrzeliśmy na niego ze złością.
- Siedzisz to siedź i się nie odzywaj! Wystarczająco już powiedziałeś. - Zgromiła go spojrzeniem ciocia.
- Więc - uśmiechnęła się - Jestem w ciąży - uśmiech stał się jeszcze większy. Wszyscy automatycznie się rozchmurzyli. Ciocia i babcia były zachwycone i podeszły uściskać mamę. Babcia się nawet wzruszyła. Zaczęły się gratulacje, a lawina pytań spadła prosto na moją mamę. Potem pytano mnie i tatę, jak się z tym czujemy. I oczywiście najważniejsze pytanie do mnie skierowane: Czy nie będę zazdrosna. A niby, dlaczego miałabym być? Przecież to tylko kolejne dziecko w rodzinie. A jestem już prawie pełnoletnia i w pełni samodzielna. Poradzę sobie bez mamy. Poza tym zawsze chciałam mieć rodzeństwo. Chyba nie mam się, czego obawiać, prawda? Po tym jak rozmowy zeszły na inny tor postanowiłam ze pójdę do swojego pokoju. Bez sensu jest siedzenie tutaj i słuchanie, o czym gadają. Nigdy nie lubiłam siedzieć ze starszymi, zawsze ulatniałam się gdzieś z Liamem. Teraz jest to niemożliwe więc pójdę sama.
- Mamo, pójdę na górę.
- Oklej, idź. - Już miałam odchodzić, gdy.. - Może weź Liama ze sobą, co? - Uśmiechnęła się, a ja oczami dałam jej znak, ze to beznadziejny pomysł. Nie chciałam jednak robić przykrości wujkowi i cioci oraz chciałam uniknąć późniejszej pogadanki mamy, o tym jak się zachowałam i dlaczego nie powinnam tego robić. Poza tym posłała mi nieprzyjmujący sprzeciwu wzrok i musiałam się zgodzić. Niestety. Moi rodzice, pracując w wojsku, na serio nie znoszą sprzeciwu. Odwróciłam się wiec niechętnie do Liama. Uśmiechnęłam się krzywo.
- Ta, jasne. - Posłałam mu wymuszony uśmiech. - Chodź. - Nie czekałam na niego i poszłam. Liam wstał niepewnie i ruszył za mną po schodach. Otworzyłam drzwi i weszłam do mojego pokoju. Przypadkowo albo i nie zamykając je przed nosem Liama. Liam powoli je otworzył i niepewnie wszedł do środka. Stanął i podrapał się po karku, otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć. Ja natomiast zignorowałam go i wyszłam na balkon. Na zewnątrz było dość chłodno, a ja byłam ubrana w jeansy i T-shirt z krótkim rękawem. Oparłam się przodem o barierkę i podziwiałam dzielnice. Wszędzie było już ciepło, a w domach paliły się światła. Cisza, spokój, żadnych imprez i pijanych nastolatków. Liam oparł się o barierkę obok mnie.
- Przepraszam.
- Mam gdzieś twoje przeprosiny. - Powiedziałam gorzko, nie patrząc na niego.
- Daj mi się wytłumaczyć. - Odwrócił się w moja stronę.
- Nie mam na to ochoty. Zrozum, mam to gdzieś. - Tak ja ty odkąd wyjechałam miałeś mnie gdzieś. Pomyślałam.
- Lillo - powiedział błagalnie.
- Nie nazywaj mnie tak! To już jest niekatulanie, bo wszystko spieprzyłeś! - Kiedy byliśmy mali wymyśliliśmy sobie przezwiska, o których wiedzieliśmy tylko my. Liam nazwał mnie Lilo a ja go Limo. Dziwne, ale byliśmy dziećmi. Od tamtej pory, tak się do siebie zwracaliśmy i tylko my mogliśmy to robić. Kiedyś byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Kiedyś.
- Ale zrozum... - Złożył ręce jak do modlitwy i błagalnie na mnie popatrzył.
- Co mam zrozumieć? Zdajesz sobie sprawę, co zrobiłeś? Chyba nie myślisz, że jedno pieprzone przepraszam wystarczy. - Odwróciłam się do niego plecami. Co mam zrozumieć, ze tak po prostu miałeś mnie w dupie przez cały ten czas. Ja umierałam z tęsknoty i samotności.
- Posłuchaj mnie, proszę. - Spojrzałam na niego.
- Po co? Co niby masz na swoją obronę? Że byłeś pijany?! - Jestem tak wkurzana, ze mam ochotę mu przywalić.
- Bo byłem! - Potrząsnął rękoma - Nie udawaj takiej świętej, ze nigdy nie byłaś pijana. Wiesz, że wtedy nie myślisz o tym, co robisz.
- Jak śmiesz?! Teraz to może moja wina, co? - Jestem pewna, ze moja twarz jest czerwona ze złości.
- Nie to miałem na myśli. Chodziło mi o to, ze ja nawet nie pamiętam tego, co się stało. Nie wiedziałem, co wtedy robię, oklej?! Zrozum! - Widziałam w jego oczach, ze ta sytuacja go przerosła.
- Mam to w dupie! Może nad językiem też nie panowałeś? A wiesz, co ci powiem? Ludzie pijani rzadko kłamią, a ty w szczególności. Znam cię. Wiec lepiej oszczędź sobie kompromitacji, Liam - popatrzyłam na niego z pogardą.
- Proszę cię, wybacz mi! - Zaczął błagać. - Nie miałem tego na myśli, powiedziałem tak, bo bylem zdenerwowany i pijany, a nie, dlatego, ze tak uważam. Gdybym wiedział, że to wy to nigdy bym tego nie zrobił. Przecież was znam i bardzo lubię. A twoi rodzice są przecież bardzo fajni i nie są takimi sztywniakami, mimo, że pracują w wojsku. Ciebie w szczególności bym nie obraził.
- Przestań pieprzyc Liam, okej? Bo nie chce mi się ciebie słuchać.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo bym chciał cofnąć czas.
- Ty patrz! Wiedziałeś, ze to jest niemożliwe? Dziwne nie? - Udałam ze jestem zaskoczona.
- Sarkazm to twoje drugie imię. - Powiedział z kpiną.
- A twoje to kłamca, a na drugie dupek! - Wreszcie nie wytrzymałam i powiedziałam to, co mi leży na sercu.
- O co ci teraz chodzi? Nikogo przecież nie okłamałem!
- Złamałeś obietnice!
- Jaka obietnice? O czym ty gadasz, Lilly?! - Zrobił zdezorientowana minę, a mi zrobiło się bardzo przykro. Zapomniał. Już dawno to sobie uświadomiłam, jednak poczułam ucisk w sercu.
- Wydaje mi się, ze nie mamy, o czym ze sobą rozmawiać. – Skierowałam się w stronę drzwi. Liam stanął przede mną utrudniając mi pójście dalej.
- Możesz się łaskawie przesunąć?! Chce przejść, jakbyś nie zauważył. – Powiedziałam ze złością w głosie. Rzuciłam mu krótkie spojrzenie i szybko odwróciłam wzrok, bo poczułam ze łzy zbierają mi się w oczach. Nie chce pokazać mu, ze sprawił mi przykrość. Już i tak zbyt wiele wypłakałam.
- Najpierw wytłumacz mi, o co chodzi. Chciałem przeprosić Cię za to, co się stało w piątek, bo szczerze tego żałuje i naprawdę chciałbym cofnąć czas. Zrozumiesz w końcu? Proszę cię –Liam był bardzo przejęty tym, co mówił i wiem ze mówił szczerze. Nie patrzyłam na niego. Mogłam mu to wybaczyć, bo był pijany, ale moja frustracja wzrastała coraz bardziej. On zapomniał. On, ten, który miał być zawsze i wszędzie. On jedyny dawał mi nadzieje, ze jednak nie jestem taka beznadziejna. Dawał mi poczucie akceptacji przez otoczenie. Sprawił, ze nie czułam się jak kosmita. Miałam przyjaciela, z którym mogłam porozmawiać o wszystkim i zawsze. Gdy wyjechałam wszystko się skończyło. Teraz poczucie stabilności gdzieś zniknęło. Razem z zaufaniem.
- Ty nic nie rozumiesz! – Wykrzyczałam mu w twarz, – Co sobie wyobrażałeś, ze przyjdziesz tu, przeprosi, powiesz jak Ci przykro i będzie po sprawie?!
-A co innego mam zrobić?! Wylizać ci stopy? – Zabolało. Co się stało ze starym Liamem. Stary Liam nigdy by się do mnie nie odezwał w ten sposób. Zmienił się, nie mówiąc o wyglądzie, ( bo teraz bez grzywki z włosami postawionymi do góry, jest nie do poznania), zmienił się pod względem charakteru. W przeciągu półtora roku zmienił się nie do poznania.
- Nie poznaje cię, Liam. – Spojrzałam mu poważnie w oczy. – Zmieniłeś się.
- Wow spostrzegawcza jesteś. Ostatni raz widzieliśmy się ponad 1,5 roku temu, więc się nie dziw. – Popatrzył na mnie jak na idiotkę. Arogancki dupek. Pieprz się, nie chce mi się z tobą rozmawiać. Bez słowa wyminęłam go i weszłam do mojego pokoju. Gdy usiadłam na łóżku Liam wszedł do środka. Napisałam do Meli- mojej koleżanki z Plymouth, że miałam racje. Powrót tutaj okazał się być totalnie zły, a nie poszłam nawet jeszcze do szkoły. Natomiast mój dawny przyjaciel/brat okazał się być kutasem J(uśmiech nienawiści).
- Kmh – Spojrzałam na Liama. Stał na drugiej stronie pokoju i na mnie patrzył. Znów spojrzałam na tel. Chwile potem ponownie usłyszałam kaszlniecie.
- Co?! – Surowo na niego spojrzałam.
- Zamierzasz się do mnie nie odezwać? – Podniósł brew do góry. Zapanowała cisza. – Przepraszam cię, za to, co się stało. Nie wiesz jak mi głupio. Ale skąd miałem wiedzieć, ze to wy. Byłem pijany i słabo ogarniałem, co się wokół mnie dzieje. Nawet nie pamiętam jak wróciłem do domu. Proszę, odezwij się. – Wstałam i podeszłam do niego bliżej.
- Po co mam się do ciebie odzywać? Teraz nagle chcesz ze mną rozmawiać? Jakoś przez ostatnie 1,5 roku nie utrzymywałeś ze mną żadnego kontaktu a teraz oczekujesz rozmowy?! - spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- Oj nie gniewaj się. – Puścił mi oczko.
- „Oj nie gniewaj się”!? –Zacytowałam jego słowa - Tylko tyle mi masz do powiedzenia?! Dzięki.
- Przepraszam, znowu. Po prostu jakoś tak wyszło, ze nie miałem czasu. No wiesz, szkoła itd. – Ta, Liam i szkoła. On nigdy nie był kujonem. Takie bajeczki to może wciskać komuś innemu. Na pewno nie mi.
- Uważaj, bo zaraz zacznę się śmiać. Ty i szkoła? Zatrujesz chyba sobie. – Parsknęłam śmiechem i spojrzałam na niego spod byka. – Co ty sobie w ogóle wyobrażałeś? Że co, ze przyjdziesz tu, wciśniesz mi jakiś kit o szkole czy innym gównie, przez które nie odezwałeś się nawet słówkiem? – Rzuciłam mu lekceważące spojrzenie – Masz mnie za głupią? kiedy ty się stałeś taki bezczelny?
- Daj spokój. Przecież wróciłaś. Teraz będziesz mogła do mnie przyłazić cały czas i nadrobimy ten czas. – Doszłam do wniosku, ze ja nie mam dla niego już żadnego znaczenia. Jestem mu totalnie obojętna. Znów zrobiło mi się przykro.
- Nic się nie nadrobi, rozumiesz?! Nic! – Odwróciłam wzrok żeby się nie popłakać.
- Przecież jesteśmy przyjaciółmi! Masz to teraz wszystko gdzieś?!
- No właśnie, byliśmy. – Spojrzałam mu w oczy i zaakcentowałam ostatnie słowo. – To ty miałeś mnie gdzieś przez cały ten czas, więc nie miej do mnie pretensji! Zapomniałeś o mnie! Myślisz, ze jak ja się czułam?! Ze było wszystko okej?! – Byłam bliska płaczu. – Nie, nie było! Po tym, co minie tutaj spotkało nawet nie wiesz jak trudno było mi odnaleźć się w nowej szkole! Byłeś moim jedynym przyjacielem i zostawiłeś mnie. Przestałeś się odzywać i zacząłeś mnie ignorować. Nagle z dnia na dzień usunąłeś mnie ze swojego życia. I teraz nazywasz mnie swoim przyjacielem?! – Łzy płynęły po moich policzkach, a ja byłam coraz bardziej zdeterminowana, alby powiedzieć mu to, co chciałam powiedzieć już od dawna. – Zawiodłeś mnie i zraniłeś! Codziennie miałam nadzieje, ze się odezwiesz, ze może, choć trochę interesuje cię, co się ze mną dzieje, ale niestety to nigdy nie nastąpiło. Nagle zerwałeś ze mną kontakt. A ty jedyne, co masz mi do powiedzenia to głupie: nie gniewaj się?! Dzięki tobie nie czułam się taka samotna, ale zniszczyłeś to. Nie potrafię już nikomu zaufać. Skoro nawet mój własny brat, którego znam od piaskownicy ma na mnie wyjebane, to chyba nikomu nie mogę już zaufać! – Wytarłam policzki dłonią. Byłam zła, moje serce krwawiło a Liam najwyraźniej nie wiedział, co powiedzieć. Spojrzałam mu w oczy, chciałam wzbudzić w nim poczucie winy.
- Ja… nie wiem, co powiedzieć.. – Spuścił wzrok.
- To nie mów nic, tak jak to robiłeś dotychczas i daj mi spokój. Nauczyłam się żyć bez ciebie i nie chce mieć już z tobą nic wspólnego. – Powiedziałam ostro.
- Ale to nie tak jak myślisz, ja na prawdę nie miałem czasu. Po tym jak wyjechałaś, dużo się zmieniło i – nie pozwoliłam mu skończyć
- Zauważyłam. Ty zmieniłeś się przede wszystkim. Nie jesteś już dawnym Liamem. Stary Liam, nie przyszedłby do nas w środku nocy, aby nas obrazić. Stary Liam nigdy by mnie nie opuścił. – Spojrzałam mu w oczy – Tamten Liam był moim przyjacielem, a tego nawet nie znam.
- Chciałbym ci wszystko wyjaśnić. Porozmawiać jak za dawnych lat. To nie tak, że przestałem się tobą interesować. Nie chciałem żeby tak wyszło. Żałuje tego, ale czasu nie cofnę. Nie wiedziałem ze aż tak mnie potrzebujesz. Proszę, nie płacz.
- Przestań pieprzyć. Widzę, co się stało, stałeś się popularny i lubiany. Powiedz na ilu imprezach byłeś, gdy ja tu mieszkałam? No na ilu? Nawet na twoje 16 urodziny nikt nie przyszedł. Nikt cię nie lubił. Śmiali się z ciebie, że nie poszło ci w X factorze. Chowałeś się tylko po kontach. Nie miałeś przyjaciół i dlatego byłam ci potrzebna. Żebyś nie był samotny. Tak samo jak ty mi. Ale widać, że dużo Się zmieniło odkąd się wyprowadziłam. Chodzisz na imprezy, jesteś popularny i masz przyjaciół. Ja przestałam być ci już potrzebna i dlatego ty przestałeś się do mnie odzywać. Powiedz, czy to nie prawda? – Liam odwrócił wzrok. Wiedział ze mówię prawdę, ale wstydził się przyznać. W pokoju panowała głucha cisza. Już nie płakałam. Powiedziałam to, co leżało mi na sercu. Czekałam tylko na to aż Liam wreszcie wyjdzie i da mi spokój.
- To nie tak jak myślisz. – W oczach miał poczucie winy.
- A jak? Możesz spojrzeć mi w oczy i powiedzieć, że się mylę? – Włożył ręce do kieszeni i odwrócił wzrok. Dla mnie odpowiedz była jednoznaczna.
- To nie tak. Po części masz rację. Ale wiesz, że nigdy bym ci tego nie zrobił... – Jego brązowe oczy były smutne. Zrobiło mi się go szkoda, choć nie powinno – Tak naprawdę to…
- Liam! Jedziemy już, zchodź natychmiast! – Usłyszeliśmy wołanie cioci. Co było dla mnie jak zbawienie, bo nie chciałam już dalej prowadzić tej rozmowy.
- Zaraz – krzyknął zirytowany.
- Natychmiast i nie denerwuj mnie, bo twoja kara będzie gorsza. – Ruszyłam do drzwi, ale Liam mnie zatrzymał.
- Czy będziemy mogli dokończyć tą rozmowę? Chce ci wszystko wytłumaczyć. – Zapytał z nadzieją w głosie.
- Nie. – Wyszłam z pokoju. Pożegnałam się z gośćmi za wyjątkiem Liama. Wyszli, a tata ich odprowadził. Zostałam sama z mamą.
- Jak z Liamem? – Zapytała.
- Możemy o tym porozmawiać jutro? Jestem zmęczona. – Chciałam jak najszybciej uciec od tłumaczeń. Mam dość Liama i gadania o nim.
- Okej. Ale wiesz, że jutro idziesz do szkoły?
- Co?! I ty mi mówisz o tym dopiero teraz?
- Zapomniałam. Wybacz.
- Aha. Fajnie – powiedziałam z ironia – nie mogę się wręcz doczekać. – Po tych słowach od razu ruszyłam do swojego pokoju. Super. Jutro moje najgorsze koszmary się ziszczą.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siemano Wszystkim!
Oto jest rozdział number four! Miałam dodać na urodziny Liama, ale jakoś tak wyszło, ze nie dałam rady. Przepraszam, ze tak rzadko dodaje, ale obiecuje, ze następny pojawi się gdyyyyyy....
BĘDZIE CZTERY KOMENTARZE!
WIĘC ZACHECAM DO KOMENTOWANIA I OBSERWOWANIA BLOGA. KOCHAM WAS BARDZO, BUZIACZKI <3
TWITTER --> @Lilly_1D_PL
Na początek chcę powiedzieć, że masz piękny szablon!! Normalnie zakochałam się w nim!!!
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o sam rozdział to... biedny Liaś XD Tzn. okropne jest to, że kiedy Lilly wyjechała on totalnie się od niej odciął i totalnie rozumiem dlaczego ona nie chciała z nim gadać. Ale z drugiej strony Liam nie zdążył się wytłumaczyć i mimo wszystko może jednak był jakiś powód, może stało się coś co go choć częściowo usprawiedliwi.
Ogólnie to jestem ciekawa co się stanie jak Lilly pójdzie do szkoły!
Mam nadzieję, że rozdział dodasz szybciej niż ten i że pod tym rozdziałem szybko znajdą się 4 komentarze bo naprawdę na to zasługujesz!
(Pod moim ostatnim rozdziałem u mnie na blogu mam aż 1- Twój komentarz i ja nie wiem co mam zrobić, żeby zachęcić ludzi do komentowania :/)
I jak napisałaś, że zachęcasz do obserwowania bloga byłam jak 'WTF?!?! Dlaczego sama na to nie wpadłam???' dlatego jak tylko dodam ten komentarz zaraz Cię zaobserwuję! <3
Ogólnie nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału i wierzę że będzie równie dobry jak ten!
Mam też nadzieję, że Lilly i Liaś się pogodzą XD
Soł, czekam na następny!
Love youuuuu <3
Lily jest sztyyywnaaa ! I czasami jak przeklina to mam takie "O matko ona przeklneła :o" xd
OdpowiedzUsuńA i nie wprowadzaj zasady komentarzy...
Wiesz że masz kilku czytelników
Ja do nich należe
Piszesz ciekawie .. Masz pomysł na to ff
Wiec nie psuj tego głupią zasadą komentarzy bo ona może doprowadzić do tego że
Albo te kilka osób bedzie komentować
Albo sie poddasz bo nikomu nie bedzie sie chciało skomentować
A szkoda byłoby przerwać w takim momencie
ustal sobie że rozdziały dodajesz nwm raz na 2 tyg (jak wolisz) i dodawaj je nie patrząc na komentarze
A jak za kilka dni nie bedzie pozostałych 2 komentarzy sama je napisze z anonima jeżeli to cie zmotywuje :))
Ogólnie CZEKAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ !
Cat