piątek, 22 stycznia 2016

Rozdział 7



~To najgorsze co mnie w życiu spotkało.~


Gdy dzwonek kończący lekcje zadzwonił, biegiem ruszyłam do drzwi. Nie czekałam nawet na Nel. Wybiegłam z klasy prosto do swojej szafki. Oby jak najdalej od Malika. Trzęsącymi dłońmi otworzyłam drzwiczki. Nagle poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Pisnęłam i podskoczyłam ze strachu. Zwróciłam na siebie uwagę kilku osób.
- Spokojnie, to tylko ja. - Usłyszałam wesoły głos mojej koleżanki. Odwróciłam głowę i zobaczyłam jak szczerzy się do mnie. Oparłam się plecami o szafkę i głośno wypuściłam powietrze. Serce nadal waliło jakbym przebiegła maraton. Otworzyłam oczy i z ulgą spojrzałam na Nel.
- Wystraszyłaś mnie. - Nadal ciężko oddychałam.
- Myślałaś, że kto to? - Rozbawiona zmarszczyła brwi.
- Nie waż...
- To chyba normalne, że się ciebie przestraszyła. - Obie odwróciłyśmy głowy w stronę, z której dobiegł nas wysoki damski głos. Doskonale wiedziałam, do kogo należy. Po drugiej stronie korytarza stała Jessica wraz ze swoją świtą. Opierała się o chłopaka w lokach, który obejmował ją ramieniem. To był Harry. Jak widać ciągnie swój do swego.  Sam stał oparty o parapet i mierzył nas wzrokiem. Na korytarzu nagle zrobiło się cicho. Wszyscy stali w miejscu i oglądali przedstawienie. Spojrzałam przerażona na Nelsi. Widziałam jak blada jest, nie ruszała się a jej klatka piersiowa szybko unosiła się w górę i w dół. Cudowny drugi dzień szkoły. Najpierw Malik teraz Jessica. Ciekawe, kogo jeszcze spotkam? Nie zdziwię się, gdy nagle zza rogu wyskoczy Liam. - Przebiegła z ciebie bestia. - Kontynuowała blondynka. Ton jej głosu był jak zwykle przepełniony jadem. - Pojawiła się w szkole jakaś nowa laska, to wykorzystałaś sytuacje, aby się nią zaprzyjaźnić. Ale nie ciesz się tak szybko. Jak zaprosi cię do domu to sama pożałuje, że cię poznała. – Dziewczyna przybrała pozę modelki, nawijając kosmyk blond włosów na palec wskazujący. Była pewna siebie jak cholera. Ja natomiast starałam się zachować zimną krew. W duchu modliłam się aby mnie nie rozpoznała.
- Zamknij się! - Odwróciłam głowę w storn Nelsi. Nie sądziłam ze będzie umiała postawić się "królowej" tego liceum. Ja nigdy nie potrafiłam. Zawsze stałam jak słup i chłonęłam wszystko, co Jess do mnie mówiła jak gąbka. Wszystko tłumiłam w sobie. Wtedy mogłam wyżalić się tylko Liamowi. Jednak nawet on nie wiedział wszystkiego.
- Jak dowie się, jaka z ciebie suka to sama się przekonasz. - Patrzyła na Nel jak na śmiecia. Nic nie warte gówno. - Powiedziałaś jej już, że lubisz starszych facetów? A najbardziej ojców swoich chłopaków? - Powiedziała przesłodzonym głosikiem, i uśmiechnęła się sztucznie. Nel nic nie powiedziała. Jess spojrzała na mnie. - Lepiej trzymaj się od niej z daleka, bo twojego ojca też uwiedzie i rozbije ci rodzinę. Tak jak Harremu. - Popatrzyła na lokowatego, on tylko kiwnął głową i mierzył wzrokiem Nel jakby chciał ją zabić.
- To nie prawda! - Krzyknęła Nel, do oczu napłynęły je łzy, wiedziałam ze zaraz wybuchnie. Patrzyłam na cała sytuacje i nie mogłam pojąc, co się dzieje. Nel rozbiła Harremy rodzinę? To nie możliwe, nigdy bym się tego po niej nie spodziewała. Wiem, że znam ją bardzo krótko ale bije od niej spokój i dobro.  Uczniowie czekali na dalszy rozwój zdarzeń.
- Jaka nieprawda?! Zrobiłaś to wariatko! - Harry krzyknął. W jego oczach widziałam furie i żal.
- Nie ja jestem wariatką, tylko twój ojciec!
- Odszczekaj to! – krzyknął Harry i zaczął szybko zbliżać się w naszą stronę. Jess próbowała powstrzymać go razem z innymi uczniami. Chłopak próbował się im wyrwać. Owładnął mną strach. Wyglądał jakby chciał zabić Nele. Patrzył na nią jak na największego wroga na całej planecie. Twarz mu poczerwieniała a usta zacisnęły się w tak cienką linie, że aż nie było ich widać.
- Teraz już wiesz, dlaczego wszyscy mnie nienawidzą! - Powiedziała do mnie Nel i wybuchła płaczem.  Zobaczyłam w niej samą siebie. Zagubiona, samotna i cierpiąca dziewczynę.
- Pogódź się z tym, ze nigdy nie znajdziesz przyjaciół! - Powiedziała Jess. - Jesteś nic nie warta! Zawsze będziesz samotna, bo nie zasługujesz na nikogo! - Jak widać niektórzy ludzie nigdy się nie zmienią. Urodzili się po to żeby niszczyć innych, bo tylko to daje im satysfakcje i radość w życiu.
Nel z płaczem wybiegła ze szkoły. Wszyscy przyglądali się temu zdarzeniu. Jednak nikt jak zwykle nic nie zrobił. Każdy bał się blond pustaka. Wprowadziła w tej szkole terror. Byłam zła, że sama nic nie zrobiłam, ale strach znów wygrał ten pojedynek z rozsadkiem. Oczy wszystkich obecnych zwróciły się na mnie. Niewiele myśląc zabrałam swoje rzeczy i pobiegłam za Nelsni. Cholera, gdzie ja ją teraz znajdę?! Szybko znalazłam się na dziedzińcu przed szkołą. Rozejrzałam się w poszukiwaniu dziewczyny. Serce nadal waliło mi od nadmiaru emocji. Zobaczyłam ją jak wybiega przez szkolną bramę. Szybko ruszyłam w tamtą stronę, ignorując ciekawskie spojrzenia. Ja pierdole, czy ten podjazd nie mógł być dłuższy?! Nie mam pojęcia, jaki debil go zbudował. Biegłam ile sił w nogach, aby jak najszybciej ja dogonić. Podążyłam tym kierunkiem, co ona. Nie wiedziałam, gdzie dokładnie pobiegła, jednak nie mogłam się poddać. Wydaje mi się ze ta historia ma drugie dno i chce je poznać. Znam Jessice i wiem, ze lubi ubarwiać swoje opowieści. Biegłam przed siebie, ciężko oddychając. Droga rozciągała się tylko do przodu wiec Nel nie mogła nigdzie skręcić. Zimny wiatr rozwiewał moje włosy i kurtkę, której nie zdążyłam zapiać. Niebo było zachmurzone, zbierało się na deszcz. Czyli typowa pogoda w Londynie. Nogi bolały niemiłosiernie. Czułam, że zaraz wypluje swoje wnętrzności. Nie obchodziło mnie, ze mogłam się przeziębić. Uszy zaczynały mnie piec, od przeszywającego wiatru, który rozdzierał moje gardło. Zaczynało brakować mi sił. Nie wiedziałam nawet ile już biegłam ani gdzie jestem. Jednak, gdy w oddali zobaczyłam postać dziewczyny, dostałam skrzydeł. Przyspieszyłam, byłam już niedaleko. Nie mogłam się poddać. Im bliżej byłam tym wyraźniej słyszałam płacz dziewczyny. Dogoniłam ją i złapałam za ramie. Przestraszona szybko się odwróciła. Oparłam się o nią i pochyliłam, aby unormować oddech. Zakasłałam, próbując  złapać oddech. Nie pamiętam, kiedy się tak zmęczyłam. To prawdopodobnie największy i najszybciej pokonany dystans, jaki dane mi będzie przebiegnąć w całym moim życiu. Ciężko oddychałam. Gardło piekło niemiłosiernie i nie mogłam nic powiedzieć.
- Co ty tu robisz? - Powiedziała zdziwiona dziewczyna, wciąż płakała. Podniosłam się i spojrzałam na nią nadal szybko oddychając przez usta. - Nie słyszałaś, co powiedziała Jessica? Powinnaś mnie zostawić w spokoju! - Tusz spływał je po policzkach, oczy były przekrwione od płaczu, który nie ustępował. Podeszłam do dziewczyny i szybko ją objęłam. Zdziwił ją mój ruch, ponieważ nie odwzajemniła go. Wiedziałam, ze tego potrzebuje, dlatego jej nie puszczałam. Po chwili jednak zamknęła mnie w żelaznym uścisku. Nadal płakała.
- Spokojnie, uspokój się. -  Mówiłam łagodnie, gładząc jej plecy. - Ja cię nie zostawię, nie jestem taka jak inni. - Stałyśmy na środku chodnika mocno się obejmując. Żadna z nas nie zamierzała puścić drugiej. Potrzebowałyśmy siebie nawzajem. Być może wyda się to absurdalne, bo znam tą dziewczynę dopiero drugi dzień, ale czuje w środku, ze znalazłam prawdziwą przyjaciółkę, moją bratnią duszę. Nie znam historii jej, ale nie mogę skreślić jej na stracie tak jak skreślili mnie.
- Dlaczego? - Usłyszałam cichy szept. Nel nadal cicho łkała.
- Co, dlaczego?
- Dlaczego za mną pobiegłaś? - Płacz powoli ustawał, jednak ton jej głosu był smutny. - Jesteś nowa, nie powinnaś się ze mną przyjaźnić, bo nie będziesz miała życia w tej szkolę. Oni cię zniszczą, tak jak mnie. - Odsunęła się i spojrzała na mnie. Jej oczy były czerwone, bez wyrazu. Widać, ze jest już zmęczona tym wszystkim. Nie radzi sobie i potrzebuje pomocy.  - Zapomnij, że się znamy i zacznij od nowa. Wydajesz się być sympatyczna, wiec pewnie szybko znajdziesz znajomych. - Mówiła wolno i melancholijnie. Jej oczy ją zdradziły. Wcale tak nie myśli, ale nie przyzna się do tego.
- O czym ty mówisz? Nie zamierzam sugerować się opinią innych. Nie obchodzi mnie ona. Chce cię poznać i gdzieś mam, co inni o tobie mówią. - Uśmiechnęłam się do niej pogodnie.
- Ale ty nie wiesz.. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, do czego zdolna jest Jessica. Będziesz tego żałować. - Odpowiedziała szybko.
- Wiem, nawet lepiej niż ci się wydaje. - Powiedziałam poważnie.
- Co? Jak to?
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. Chodziłam już do tego liceum. - Otworzyła szeroko oczy. Już nie płakała. Wyglądała komicznie cała rozmazana, jednak nie byłabym w stanie śmiać się, gdy z oczu nadal bił jej smutek. - To były najgorsze lata mojego życia. Tak właściwie to rok.
- Na prawdę? Ale jak...? Kiedy?
- Opowiem ci wszystko, ale nie tutaj, bo zamarzam. - Uśmiechnęłam się.
- Mam pomysł. - Pociągnęła nosem - Masz teraz czas? - Zerknęłam na zegarek, aby sprawdzić godzinę.
- Chyba tak, czemu pytasz?
- To zapraszam cię do mnie. Tam będziemy mogły w spokoju pogadać. - Zgodziłam się a dziewczyna pociągnęła mnie za rękę  i ruszyłyśmy przed siebie. Wysłałam rodzicom wiadomość, ze poszłam do koleżanki. Szłyśmy w ciszy aż dotarłyśmy do restauracji lub kawiarni o nazwie 'Aria'.
- Miałyśmy iść do ciebie. - Powiedziałam zbita z tropu.
- I jesteśmy. - Uśmiechnęła się. - To kawiarnia mojego ojca. Po drugiej stronie budynku jest nasze mieszkanie. - Spojrzałam na nią zdziwiona. Kawiarnia wyglądała bardzo wykwintnie. Przez szklane drzwi i okna widziałam, ze jest tam dużo ludzi. Większość z nich była ubrana bardzo elegancko. Spojrzałam na swój strój. Znoszone trampki, jeansy z dziurami i przetarciami oraz tradycyjna zielona parka. Definitywnie wstydziłam się tam wejść. Nie pasowałam tam. To miejsce było zbyt ekskluzywne jak na mój strój.
-  Ale spójrz na tych ludzi w środku a na mnie. Przecież oni mnie wyśmieją.
- Mi to mówisz? Popatrz na mnie. - Posłała mi skonsternowane spojrzenie. - No właśnie. A teraz chodź i olej tych snobów. Czasem przychodzę tu w gorszym stanie niż dziś. Chodź, nie chce mi się iść na około. - Dziewczyna wciągnęła mnie do środka. Zawsze moja pewność siebie spada, gdy wchodzę do takich miejsc. Jestem wystawiona na opinie innych ludzi, oceniających mnie po pozorach. Szybko i powierzchownie. Ciepło pomieszczenia uderzyło w moje ciało. Teraz dopiero zdałam sobie sprawę z tego, jak długo stałyśmy na zewnątrz. Pomimo moich obaw w pomieszczeniu panował gwar i czuć było przyjemny klimat. Wnętrze było przytulne, urządzone z gustem i klasa. Na środku, znajdował się duży bar. Nie mogłam wyjść z podziwu. Rozglądałam się na boki, zapewne wyglądając  komicznie.
- Wow. Ale tu pięknie - powiedziałam szczerze.
- Dzięki, to zasługa moich rodziców. Sami wszystko umeblowali. - Dziewczyna przywitała się z chłopakiem zza baru i minęła go. Za barem znajdowały się schody. Zaprosiła mnie gestem ręki i weszłyśmy na górę. Po chwili znalazłyśmy się przed dużymi mahoniowymi drzwiami. Weszłyśmy do środka. Wystrój domu Nelsni zaparł mi dech w piersi. Mieszkanie było duże, przestronne a meble, dekoracje i kolory stanowiły jedną wielką i spójną całość. Wchodząc do środka od razu znalazłyśmy się w salonie, kuchni i jadalni jednocześnie. Na dworze powoli się zciemniało. Szklane ściany rozciągające się przez całe pomieszczenie ukazywały widok na cały Londyn. Nocą to musiało wyglądać zajebiście-Pomyślałam. Dom jak z bajki. Chyba powinnam ograniczyć przekleństwa… Ale z drugiej strony – who cares?
- Rozgość się i czuj się jak u siebie. Ja musze się ogarnąć. -  Uśmiechnęła się do mnie szeroko i wyszła. Rozejrzałam się. Każdy detal był dopracowany do perfekcji. Ciemna drewniana podoła, bezowe kanapy, ściana pokryta kamieniem. Podświetlane sufity. Zdecydowanie Nelsni nie należy do biednych ludzi. Wszystko jest tu tak ekskluzywne, I jeszcze ten widok. Zapewne wyglądałam jakbym zwiedzała muzeum, ale nie widziałam nigdy piękniejszego mieszkania. Nel wróciła przebrana i bez makijażu. Jej długie brąz włosy sięgały prawie pasa.
- Pięknie mieszkasz.
- Dzięki. Lubisz kawę? - Powiedziała przyjaźnie.
- Tak lubię. - Odpowiedziałam z uśmiechem. - Nie ma nikogo w domu?
- Aktualnie nie, ale nie ma co się przyzwyczajać. W tym domu nigdy nie ma spokoju.
Usłyszałyśmy dzwonek, udała się do miejsca, z którego przyszłyśmy i  wróciła za kilka sekund z dwoma kubkami. Zgaduje, że była w nich kawa. - Proszę bardzo, mam nadzieje ze będzie ci smakować. To nasz specjał. Nie mogłaś przyjść tu i nie spróbować naszej  kawy.  - Podała mi napój i szeroko się uśmiechnęła. Usiadłyśmy na kanapie przy tym zajebistym oknie nazywanym ścianą.  Napiłam się. I tak, teraz mogę umierać. To najlepsza kawa, jaka kiedykolwiek piłam.
- I jak?
- Jeszcze pytasz? Jest pyszna! Nigdy nie piłam lepszej. Nie dwie się, ze macie tylu klientów. - Nastała chwila ciszy.

- Co do tego co się dziś wydarzyło... To... - Zaczęła.

- Nie chcesz to nie mów. Powiesz jak będziesz chciała lub jak będziesz gotowa.

- Chce to zrobić... Ale.. Ale nikomu jeszcze o tym nie mówiłam. - spuściła głowę.

- Zrzuć z siebie ten ciężar. Na pewno sprawi ci to ulgę. Każdy potrzebuje osoby, której będzie mógł się wygadać. A tobie jej zabrakło, teraz ją znalazłaś. - Uśmiechnęłam się do niej zachęcająco. Zobaczyłam w jej oczach strach z nutką radości. Wiem, że wcale się nie znamy. Ale aby móc się zaprzyjaźnić, musimy być dla siebie szczere.

- Nie wiem, od czego zacząć. - W pokoju panowała cisza. Zauważyłam ze dziewczynie trzęsą się dłonie. - Od dziecka mieszkam w Londynie. Ale musiałam zmienić szkołę, bo przeprowadziliśmy się tutaj. Wcześniej mieszkałam we wschodniej części wiec przeprowadzając się tutaj musiałam zmienić szkołę. To było dla mnie trudne. No wiesz, musiałam zostawić wszystkich przyjaciół i całe moje dzieciństwo. - Przytaknęłam jej, ponieważ doskonale ja rozumiałam. Pokazałam jej ze jej słucham oraz żeby kontynuowała. Po chwili ciszy ponownie zaczęła mówić. - Byłam nowa, nie znałam nikogo, ale nie byłam osobą zamkniętą w sobie. Kiedyś byłam naprawdę otwarta na ludzi, ale niektóre zdarzenia wpłynęły na to, ze się zmieniłam. - Słuchając jej słów, miałam wrażenie jakby mówiła o mnie. - Do sedna. Tak jak mówiłam byłam nowa i wtedy poznałam jego. - spuściła wzrok na swoje dłonie- Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj. Stałam sama przed klasą i czekałam aż zacznie się lekcja. Nikogo wtedy nie znałam, a on podszedł do mnie, jako jedyny i się przedstawił. Wysoki, dobrze zbudowany z burzą loków na głowie. Był jak grom z jasnego nieba. Gdy spojrzałam w jego zielone oczy, od razu się zakochałam. Nie mogłam odwrócić od nich wzroku. Do tego jeszcze te dołeczki w policzkach, gdy się uśmiechał, sprawiały ze się rozpływałam. Był taki czarujący i miły. - Dziewczyna uśmiechnęła się na to wspomnienie - Do tego przystojny. Jak Anioł. Dziwiłam się ze do mnie podszedł. Nie sprawiał wrażenia typowego podrywacza. Byłam nim oczarowana. Później coraz częściej spotykaliśmy się na przerwach. Dużo rozmawialiśmy, widziałam zazdrosne spojrzenia innych dziewczyn, ale ignorowałam je. Nie dziwiłam się im. Harry był idealny. Nie był typowym facetem, który mając 18 lat myślał tylko o jednym Był inteligent, zabawny, dobrze wychowany i bardzo dojrzały jak na swój wiek. Poznał mnie ze swoimi znajomymi. Dzięki niemu stałam się też popularna w szkole. Jednak wcale tego nie pragnęłam. Zaczęliśmy ze sobą chodzić po dwóch miesiącach znajomości. Ale nie żałowałam tak szybkiej decyzji. Tak jak już mówiłam, to była miłość od pierwszego wejrzenia. Harry był cudownym chłopakiem. Troszczył się o mnie jak o nikogo innego. Wiedziałam ze kochał mnie tak mocno jak ja jego. Nie widzieliśmy poza sobą świata. Będąc z nim czułam ze to ten jedyny. Był odpowiedzialny, dojrzały, czuły, opiekuńczy i grał w zespole. Nadal gra. A ja zawsze miałam słabość do muzyków. Był romantyczny, czasem napisał dla mnie piosenkę. Miał też wady jak każdy, ale nie zwracałam na nie uwagi.
 - Poczekaj chwilkę, masz na myśli tego samego chłopaka, który stał dziś i obejmował Jessice? - Kilka rzeczy nie pasowało mi w jej opowiadaniu.
 - Mmm taa. - Powiedziała smutno i zaczęła bawić się palcami.
 - Przecież to kawał gbura! Nawet nie wiesz jak mnie ostatnio potraktował. - Nie wierzyłam jej słowom.
 - On się zmienił. Kiedyś taki nie był.
 - Ale jak to? Dlaczego?
- Powiem ci, ale pozwól mi dokończyć. - Zamilkłam i czekałam na dalszą część historii. - Świetnie razem się dogadywaliśmy. Byłam pewna, ze nic nie zniszczy tego, co jest między nami. Jednak stało się coś, po czym, przekonałam się, że się myliłam. To mniej przyjemna cześć mojej historii. Mama Harrego zaprosiła nas na obiad, jak co niedziele. To naprawdę cudowna kobieta. - Zaczęły trząść się jej ręce. - Jego mama chrzątała się po kuchni, a Harry gdzieś wyszedł.  Jego ojciec natomiast zaprosił mnie, do gry w bilard. Nie chciałam iść, bo jakoś nigdy za nim nie przepadałam. Czasem zachowywał się trochę niestosownie w stosunku do mnie, ale starałam się to ignorować i nie mówiłam o tym Harremu.
 - Co masz na myśli mówiąc niestosownie? - Nieśmiało zapytałam. Dziewczyna chwile milczała.
 - To były drobne rzeczy. Łapał mnie za dłonie, czasem głaskał po policzku. Nie podobało mi się to, bo widziałam w jego oczach, że te gesty nie były ojcowskimi pieszczotami. Wręcz przeciwnie. Raz powiedział ze powinnam ubierać się bardziej seksownie, gdy do nich przychodzę, bo to dobrze działa na facetów. Wtedy byłam naprawdę przerażona, ale nie powiedziałam o tym Harremu. Rodzina jest dla niego najważniejsza. Starałam się trzymać się od tego mężczyzny jak najdalej. Pomimo to zgodziłam się z nim zagrać. Zresztą sam zaczął mnie podpuszczać, jego zona też nalegała żebym poszła, wiec nie miałam wyjścia. Bardzo żałuje tej decyzji. Zaczęliśmy grę, ale on po pewnym czasie postanowił ze przyda mi się kilka lekcji. Radziłam sobie niezle i lekcje nie były mi potrzebne. Jednak on nalegał i w pewnym momencie, gdy nachylałam się do wykonania ruchu.. On.. - Głoś zaczął się jej trząść - on nachylił się nade mną i złapał za mój kij a drugą ręką moje biodro. To było okropne. Czułam jego oddech na mojej szyi. Nie mogłam się ruszyć. - Łzy zebrały się jej do oczu - Byłam jak w pułapce. Zaczął kierowa swoją dłoń w okolice mojego podbrzusza. Tego było już za dużo. Zażądałam żeby mnie puścił, bo zacznę krzyczeć. Jednak nic sobie z tego nie zrobił. Pokój z bilardem bym oddalony od reszty mieszkania dość daleko. On jednak mnie nie puścił. Szeptał mi do ucha niemoralne rzeczy.  Jego ręka wciąż wędrowała w głąb po moim ciele. Zaczęłam się szarpać - w tym momencie łzy lały się jej po policzkach jak wodospad. Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. - On jednak nadal mnie nie puszczał. Krzyczałam żeby mnie puścił, ale mnie nie słuchał. Płakałam. Bałam się ze chce mnie zgwałcić. Gdy jego ręka znalazła się pod moim ubraniem, wołałam o pomoc tak głośno jak tylko potrafiłam. Moje policzki było mokre od płaczu a czoło od potu. Chciałam się mu wyrwać. I wtedy do pokoju wbiegła mama Harrego. To było najgorsze, co mnie w życiu spotkało. Otworzyła drzwi i zapytała, co tu się dzieje. Krzyknęła zeby ten mnie puścił, ale zrobił to zanim zdążyła to powiedzieć. Nawet nie wiesz jak się wtedy czułam. Nie wiem, co się działo potem między rodzicami Harrego, ponieważ od razu po tym jak on mnie puścił, uciekłam z płaczem. Słyszałam jak ten chuj próbował zrzucić na mnie winę, ale Annie mu nie uwierzyła. Pobiegłam jak najszybciej do domu, ale na szczęście nikogo w nim nie zastałam. Weszłam tylnymi drzwiami, aby nikt z obsługi mnie nie zauważył. Całą noc przepłakałam. Harry próbował się ze mną skontaktować, ale nie odbierałam. Nawet nie wyobrażasz sobie jak się wtedy czułam - dziewczyna wybuchła głośnym płaczem, szybko ja przytuliłam i głaskałam po plecach, aby dodać jej otuchy - Tak naprawdę jesteś pierwsza osobą, której o tym mówię, nie wiem, dlaczego, ale chyba tego potrzebowałam. - Odsunęła się ode mnie i spojrzała mi w oczy. Jej twarz była opuchnięta od płaczu. Czy się przestraszyłam? Nie. Oswoiłam się z tym widokiem. Widziałam go codziennie stając przed lustrem, gdy uczęszczałam do tego liceum. - Czułam obrzydzenie do siebie i wstyd. Bałam się konsekwencji, tego ze wszystko to będzie moja wina. Bałam się tego jak zareaguje Harry. Z natury jest spokojnym człowiekiem, ale czasem nad sobą nie panuje i gdy cos go bardzo zdenerwuje to nie zwraca uwagi na konsekwencje, on po prostu musi się wyładować. - Zdarzyłam się o tym przekonać, ugryzłam się jednak w język.
 - Zerwałaś z nim?
 - Co? Ja? Nigdy, przecież Harry to miłość mojego życia. Znaczy się... Był.. Był miłością mojego życia albo tylko mi się wydawało... - spuściła głowę i otarła policzki, pociągając nosem.
 - To, czemu już nie jesteście razem? Czy jego mama?. - Dziewczyna nie pozwoliła mi dokończyć.
 - Następnego dnia przyszła do mnie. Moich rodziców na szczęście nie było, bo pojechali za miasto, bo Luke miał coś do załatwienia. Nie chciałam otwierać drzwi, ale służba przyszła i mówiła ze stoi już poł h. Nie miałam wyjścia i musiałam ją wpuścić. Bałam się ze da mi w twarz albo zrobi awanturę. Ona natomiast podeszła i mocno mnie przytuliła. Obie się rozpłakałyśmy. Zdziwiło mnie to wtedy bardzo. Powiedziałam jej ze to nie moja wina. Odparła ze wie, bo słyszała jak wołam o pomoc. Szła zawołać nas na obiad i wszystko słyszała. Żadne tłumaczenia jej męża nie pomogły. Dla niej też było to trudne, Nigdy by się tego po nim nie spodziewała. Przyznała mi się jednak ze od dłuższego czasu im się nie układało wiec nieunikniona decyzja o rozwodzie nie była dla nie tak bolesna. Harry..  On nie zniósł tego dobrze. Wkurwił się. Podobno miedzy nim a jego ojcem doszło do rękoczynów. Po czym Harry uciekł i nie wrócił na noc do domu. Cały tydzień nie było mnie w szkole, symulowałam chorobę. Moj okropny wygląd po nieprzespanych i przepłakanych całych nocach nie budził wątpliwości ze rzeczywiście jestem chora. Nie widziałam się przez ten czas z Harrym, chciał się ze mną spotkać, ale bałam się i wstydziłam spojrzeć mu w oczy. W końcu przyszedł do mnie sam, moja mama go wpuściła. Pamiętam, ze leżałam wtedy w łóżku, przykryta kołdrą od stóp do głów. Wyglądałam jak siedem nieszczęść. Wszędzie zużyte chusteczki i nietknięte jedzenie, które dostawałam od mamy. Nie jadłam dobre 5 dni. Tylko piłam. Jedyne, czego wtedy pragnęłam to zapaść się pod ziemie albo cofnąć czas. Poczułam na swoim ramieniu czyjaś dłoń, nawet nie fatygowałam się zęby sprawdzić, kto wszedł do mojego pokoju. Wiesz, tylko on mówił do mnie Nel. Nikt inny. Nikomu nie pozwalał się tak do mnie zwracać, co było dość zabawne, ale lubiłam to. Wtedy jednak było inaczej, zwrócił się do mnie pełnym imieniem. Wiedziałam ze szykuje się coś złego. Podniosłam się i na niego spojrzałam. Byłam zdziwiona ze go widzę. W jego oczach zobaczyłam cos, czego nie wiedziałam wcześniej- nienawiść i ból. Chciałam się odezwać jednak był szybszy. "Zniszczyłaś moją rodzinę, nigdy bym się tego po tobie nie spodziewał. Zabrałaś mi coś, na czym zależało mi najbardziej. Z nami koniec”. Nidy nie mówił do mnie takim tonem jak wtedy. Wypowiedział to przez zaciśnięte zęby. Twarz mu poczerwieniała a oczy się zaszkliły. Nie wierzyłam własnym uszom. Moje serce pękło na milion kawałków. Myślałam ze się przesłyszałam. Zaczął kierować się do drzwi. Pobiegłam za nim i próbowałam zatrzymać. Błagałam zęby został. Odwrócił się do mnie. Spojrzał na mnie z pogardą i żalem. " Żałuje dnia, w którym cię poznałem. Nienawidzę cię!" To były jego ostanie słowa, jakie wypowiedział zanim wyszedł. Jak się domyślasz już nie wrócił. - Dziewczyna znów się rozpłakała. Próbowałam pomóc jej się uspokoić. - Potem było jeszcze gorzej. Trafiłam do szpitala z powodu odwodnienia. Gdy wróciłam do szkoły, czekało na mnie piekło. Wszyscy patrzyli na mnie jak na kosmitę, Pokazywali palcami i oskarżali ze rozbiłam małżeństwo dyrektorki. Wszyscy moi przyjaciele się ode mnie odwrócili. A Harry, on zmienił się nie do poznania. Niszczył mnie na każdym kroku, Obwiniał o wszystko i darzył szczerą nienawiścią. Wiele razy próbowałam wytłumaczyć mu, ze to nie moja wina. On jednak był nieugięty. Nawet jego mama próbowała przemówić mu do rozsądku ale to nie pomogło. Później okazało się ze ma nową dziewczynę, co było kolejnym ciosem. Kogo, nie muszę ci mówić. To największa suka na tej planecie, lepiej na nią uważaj i nie zadawaj się ze mną. Pożałujesz tego. A oni już o to zadbają. Teraz już wiesz, dlaczego wszyscy mnie nienawidzą i o co chodziło Harremu. Lepiej będzie jak będziesz trzymała się ode mnie z daleka. 





Eloooo wszystkim.
 PRZEPRASZAM ZE TAK PÓŹNO DODAJE ALE OBOWIĄZKI. NIE ZAWIESZAM TEGO OPOWIADANIA, BĘDĘ TYLKO ŻADKO DODAWAĆ ROZDZIAŁY. PRZEPRASZAM I PROSZE O KOMY :*