~Spojrzał na mnie spojrzeniem, które łamało mi serce, ponieważ wiedziałam, ze znów kłamie~
Uczniowie zgromadzili się wokół zamieszania zorganizowanego przez Zayna i Harrego. Z dala było słychać ich krzyki. Nel złapała mnie za rękę i pociągnęła w głąb tłumu. Kilkoro osób oburzyło się tym, że się wpychamy, jednak Nelsni nie przejęła się tym, pokazując im tylko środkowy palec i jak gdyby nigdy nic, pchała się dalej, wprost na sam przód. W szoku obserwowałam to co się dzieje. Podczas gdy wkurzony Zayn wymachiwał przed oczami Stylesa kartką, ten stał z założonymi rękoma i przyglądał mu się widocznie znudzony.
- Tyle razy Ci mówiłem, żebyś nie zostawiał tego gówna na moim samochodzie! Nie będę sprzątał twoich śmieci! - rzucił kartkę prosto w jego twarz. Usłyszałam jak Nel szepcze ciche "będzię dym" i zakrywa usta dłonią. Harry wyprostował się. Wykorzystał to, że jest wyższy od Zayna i spojrzał na niego z góry.
- Nie wiem co to jest. - powiedział ze stoickim spokojem. - Widocznie to coś, co nazywasz "swoim samochodem", jest tak stare i badziewne, że ktoś pomyślał, że właśnię tam wyrzuca się śmieci i zostawił tam tą kartkę. - Powiedział przesłodzonym głosem i uśmiechnął się sztucznie. To sprawiło, że Zayn cały się zagotował i zacisnął pięści.
- Odszczekaj to! - w tym momencie popchnął Harrego obiema rękami, przez co ten zachwiał się i nie upadł, tylko dzięki Jessice, która stała za nim i go podtrzymała. Jego humor zmienił się natychmiast. Teraz bezczelny uśmiech zastąpiła złość.
- Nie dotykaj mnie! - Bez zastanowienia podszedł do Malika i odpłacił mu tym samym, jednak mocniej. Ten szybko się ogarnął i złapał Harrego za kołnierz bluzy.
- Mam w dupie ciebie i ulotki o koncercie twojego pedalskiego boybendu, słyszysz?!Nigdy więcej mi tego nie podrzucaj. - Twarz Harrego cała poczerwieniała. Słowa Zayna bardzo go zdenerwowały. Malik Potrząsnął Harrym, jednak ten wyrwał się z jego uścisku i przyłożył mu z pięści w twarz. Od razu dało się słyszeć piski przestraszonym dziewczyn. Również ja cicho pisnęłam, bo nie spodziewałam się takiego ruchu po Harrym. Co tu się odjebało?! Zayn złapał się za szczękę. Po jego minie było widać, że Harry będzie żałował tego ruchu.
- Nie będziesz obrażał mojego zespołu! - Zayn nie był długo dłużny Stylesowi i przyłożył mu dwa razy mocniej. Zaczynało się robić coraz ciekawiej. Nie raz widziałam Zayna w podobnej sytuacji i wiedziałam do czego jest zdolny. Nie wiedziałam czego spodziewać się jednak po Harrym. Wiedziałam tylko tyle, ze nie ucieknie z podkulonym ogonem. Obaj zaczęli się szarpać. Ludzie zaczęli krzyczeć. Byłam w szoku widząc Harrego bijącego się. Wiedziałam, że Zayn potrafi się bić. Jak widać Harry również. Nie poddaje się. Zauważyłam, że jest porywczy i nerwowy. Jednak to Malik miał przewagę nad Harrym. Widocznie to kwestia doświadczenia i siły. Przewrócił Harrego, który był już zmęczony i zamierzał go kopnąć. Wtedy stało się coś, czego kompletnie się nie spodziewałam. Nel podbiegła do Zayna i go powstrzymała. Stanęła przed nim i złapała za ramiona, podczas gdy ten próbował się jej wyrwać. Wkurwił się jeszcze bardziej. Bałam się, że może jej coś zrobić. To Zayn. On jest zdolny do wszystkiego. Dziewczyna coś do niego mówiła. Podziwiam ją, że miała odwagę się mu postawić, na dodatek przy całej szkole. Patrzył na nią morderczym spojrzeniem.
- Zostaw go! Dość już zrobiłeś! Będziesz miał przez to problemy. - powiedziała stanowczo. W tym czasie Jessica pomogła wstać Harremu i gdy ten z zaciśniętymi pięściami szykował się, aby oddać Malikowi. Wtedy znikąd pojawił się Liam z resztą swojej paczki i na szczęście go powstrzymali. Zayn zacisnął mocno szczękę. Nela nadal go trzymała. Wyciągnął palec w stronę Stylesa, a żyła na jego szyi uwydatniła się.
- Jeszcze raz zobaczę to gówno na mojej szybie to już nikt ci nie pomoże! - Wyrwał się z uścisku i odszedł, trącając ramieniem przy tym ludzi, którzy stanęli mu na drodze. Harry dyszał, jednak nie było widać, aby przestraszył się słów Zayna. Pokazał mu tylko środkowy palec krzycząc, że jeszcze z nim nie skończył i skierowal się w przeciwną stronę, przy okazji popychając uczniów, którzy stali mu na drodze. Jessica szybkim krokiem doganiała go podając mu chusteczkę, aby wytarł krew z rozciętej wargi. Wkurwiony Harry i z urażonym ego, niczym burza przebijał się przez tłum. Nel pobiegła za Zaynem zostawiając mnie samiutką na środku korytarza. Gdzie się podziali nauczyciele? Dlaczego żaden nie zareagował? Za Harrym podążyła cała jego świta, w tym Liam, który mijając mnie, rzucił mi krótkie spojrzenie bez żadnego wyrazu. Dziękowałam Bogu, że nie postanowił się zatrzymać z chęcią rozmowy. Wszyscy powoli wracali do normalnego życia, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Jak widać w tej szkole to norma. Zostałam tylko ja. Stojąca na środku korytarza, zastanawiając się, czy to co Pack mówiła o Zaynie i Harrym miało jakikolwiek sens, po tym co przed chwilą zobaczyłam.
~~
Od bójki minęło już kilka dni. Z tego co mówiła mi Nelsni, obydwaj dostali karę od dyrektorki, co wydało mi się dziwne skoro Harry jest jej synem. Wolałam jednak nie wnikać. Z moją nogą było już wszystko okej i nie potrzebowałam już kul. Szłam z Nel w stronę boiska, gdzie chłopacy odbywali trening piłki nożnej. Było już po lekcjach.
- Tak właściwie, to po co tam idziemy?
- Chłopaki mają trening. Nie chcesz popatrzeć? - powiedziała z radością w głosie.
- Wolałabym iść do domu... Mam niedługo korki z matmy. - odpowiedziałam znudzona.
- Musimy obgadać kilka spraw. Na trybunach nikt nie będzie nas podsłuchiwał. Plus chłopaki mają trening. - ktoś tu zaczyna się powtarzać.
- Myślałam, ze nie lubisz sportu.
- To prawda. Ale lubię chłopaków. - powiedziała z cwaniackim uśmiechem.
- Przecież już masz jednego. - zmarszczyłam brwi. Dziewczyna wywróciła oczami.
- Ale ty jesteś dzisiaj upierdliwa! Nie mogę nawet popatrzeć? Nawet nie wiesz ile dziewczyn się przewija koło niego w pracy. On niby na nie nie patrzy? - wywróciła oczami.
Weszłyśmy na trybuny i zajęłyśmy miejsca, znajdujące się w centralnej części boiska, które nie należało do dużych. Dzięki temu mogłyśmy dokładnie przyjrzeć się graczom. Na moje nieszczęście zobaczyłam kilka znajomych twarzy, a dokładniej Liama, Harrego, resztę ich paczki, i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu - Zayna. W tym momencie poczułam jak gotuje się we mnie krew.
- Co to ma znaczyć? - zapytałam bez ogródek. Dziewczyna wyglądała na zdziwioną moim pytaniem.
- Ale co?
- To. - wskazałam ze złością wypisaną na twarzy na boisko, na którym chłopacy akurat mieli rozgrzewkę.
- Szkolna drużyna ma trening? - zapytała z miną, jakbym była największą idiotką na ziemi.
- No to widzę. Ale co ONI tam robią?
- Kto? - Czy ona serio musi udawać głupią, czy po prostu jest głupia?
- Ty już wiesz kto, koleżanko. Czemu wcześniej mnie nie uprzedziłaś, że tu będą?
- W czym ci oni przeszkadzają?
- Tak jakby, unikam ich. Jakbyś nie wiedziała. W szczególności Zayna. - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Oj dobra, nie musisz być taka wredna. Ja czekam na Luka, ty czekasz na korepetycje. Tu chociaż nikt nas nie będzie słyszał.
- No nie! Jeszcze tego brakowało. - Teatralnie wyrzuciłam ręce w górę i przetarłam twarz dłońmi. Nel odwróciła się za siebie, aby zobaczyć co wywołało u mnie taką reakcję.
- A te suki czego tu chcą? - Nel zdenerwowała się.
- Chyba mają trening. - Powiedziałam z sarkazmem i uśmiechnęłam się sztucznie. Zachciało mi się wymiotować w momencie, gdy Jessica rozpoczęła rozgrzewkę cheelriderek, wyginając się w każdą możliwa stronę, odsłaniając tym samym tyłek spod kusej spódniczki.
- Bardzo zabawne.
- To ty chciałaś tu przyjść.
- Dobra. Jebać to. Nie o tym chciałam pogadać. - zaśmiałam się z jej doboru słów.
- To o czym?
- Obiecaj, że to zostanie między nami. - przytaknęłam i skupiłam się na tym, co dziewczyna ma mi do powiedzenia. - A więc, dowiedziałam się co nieco o tej sytuacji z przed tygodnia. - Pack mówiła szeptem z powagą i skupieniem. Patrzyłam na nią wyczekująco, bo bardzo ciekawiło mnie, co ma mi do powiedzenia. - Podobno Harry i reszta coś przeskrobali, nie wiem co i kiedy, ale ta osoba która wtedy nas śledziła, chce im dać nauczkę.
- Nauczkę? Jaką nauczkę? - zaniepokoiło mnie to co usłyszałam.
- Nie wiem. Ale wątpie, żeby chcieli ich zabić. - wytrzeszczyłam oczy z przerazenia.
- Weź nawet tak nie mów! Na myśl mi to nawet nie przyszło.
- Jest coś jeszcze. - w oczach Nel widziałam ze jest zaniepokojona i to co mi powie zapewne mi się nie spodoba.
- No mów. - ponagliłam ją bo panująca cisza zaczynała mi przeszkadzać. Nel spuściła wzrok na swoje paznokcie.
- Wiem, że teraz jesteście skłóceni i najprawdopodobniej masz to gdzieś, ale wydaje mi się, ze powinnaś o tym wiedzieć.
- O czym? Powiedz w końcu. - zaczynałam się niecierpliwić, bo dziewczyna zbyt długo zwlekała z odpowiedzią i stawiała na próbę moją cierpliwość.
- Ktoś śledził Liama. - Gdy wypowiedziała to zdanie, serce zaczęło bić mi mocniej. Nie spodziewałam się, ze Liam także może mieć z tym coś wspólnego. Faktem jest to, że nadal jesteśmy skłóceni, ale nie ulega wątpliwości, że martwie sie o jego bezpieczeństwo i nie chce by, stała mu się jakaś krzywda.
- Żartujesz sobie?
- Nie. - powiedziała ze smutkiem. - Oni wszyscy Harry, Liam, Niall i Louis maja z tą sprawą coś wspólnego.
- Nie znam tych dwóch ostatnich.
- Niall to ten blondynek, który podaje piłkę do Liama. - Odwróciłam się, aby spojrzeć na boisko. Kojarzę go mniej wiecej z widzenia. - Louis jest w parze z Harrym. Powinnaś ich kojarzyć.
- Cokolwiek.
- Niall dostał jakiś dziwny list, a siostra Lou dostała paczkę w przedszkole, od kogoś dla niego.
- Ja pierdole. - powiedziałam przerażona. - Ta sprawa mi śmierdzi. Nie mam zamiaru brać w tym udziału.
- Oby to było takie proste.
- Skad ty to wszystko wiesz?
- Od Luka. - wzruszyła ramionami.
- Mówicie sobie o wszystkim?
- Co ty... Męczyłam go aż mi powiedział. - uśmiechnęła się tryumfalnie.
- Cała ty. - wywróciłam oczami. Nasze spojrzenia skierowały się w stornę piłkarzy. Przez moment panowała między nami cisza. Obczajałam po kolei każdego z zawodników, aż moje oczy ulokowały się na nieznajomym szatynie. Był wysoki, szczupły a jego włosy były krótko obcięte i lekko potargane na czubku głowy. Nie odwracał wzroku od piłki a ja nie odrywałam wzroku od niego. Z takiej odległości nie mogłam dokładnie przyjrzeć się jego twarzy, ale wydawał się przystojny. Zobaczyłam jak Nel komuś macha.
- Komu machasz?
- Zaynowi. - otworzyłam szerzej oczy i spojrzałam na boisko. Na moje nieszczęście Zayn był niedaleko nas i patrzył w naszą stronę. Wydawało mi się, że mi się przygląda. Zawiesiłam na nim spojrzenie, a w tym momencie stało się coś nieoczekiwanego. Zayn uniósł rękę i mi pomachał. Wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia i nie wiedziałam co zrobić. ON MNIE WIDZI. ON MI POMACHAŁ. CO TERAZ?! Przez moment siedziałam nieruchomo. Nel szturchnęła mnie łokciem w bok.
- No odmachaj mu debilu.
- Kiedy ja nie chce.
- Ale powinnaś. - powiedziała stanowczo i skarciła mnie spojrzeniem. - niechętnie odmachałam Zaynowi i szybko odwróciłam wzrok. Zaczęłam bawić się telefonem. Zajebiście. Zawsze o tym marzyłam. Dzięki Nel. Zamiast trzymać się z dala od Malika, cały czas na niego wpadam. Bałam się na niego ponownie spojrzeć, aby przypadkiem nasze spojrzenia się nie spotkały. Skupiłam całą uwagę na nieznajomym i nie odrywałam od niego wzroku. Biegał po boisku i z pasją odbijał piłkę. Nie dawał się zmęczeniu i był dobry w tym co robił. Mogłabym obserwować go godzinami.
- Na kogo tak patrzysz? - Nel szturchnęła mnie w ramie odwracając moją uwagę.
- Na nikogo. - powiedziałam szybko.
- Ta jasne...
- Chyba własnie dotarło do mnie jak bardzo Liam się zmienił. - powiedziałam smutno, chcąc zmienić temat.
- Poznałam Liama już takiego jaki jest, wiec nie mogę się o tym za wiele wypowiedzieć.
- Wiem o tym, ale patrząc na niego widzę i czuje jakby był mi całkiem obcy.
- Długo się nie widzieliście, to normalne. - Nel złapała mnie za dłoń aby dodać mi otuchy.
- Nie chodzi o to. Po prostu caly czas dowiaduje się o czymś nowym, o czym nie miałam pojęcia. Uświadomiłam sobie, że wcale go nie znam. - zrobiło mi się przykro i czułam jak łzy napływają mi do oczu. Nel uśmiechnęła się smutno i zacieśniła uścisk na mojej dłoni.
- Czasem tak bywa, że bliscy stają się nam obcy. Może spróbuj z nim porozmawiać?
- To nie wchodzi w grę. - powiedziałam stanowczo.
- Czemu?
- Bo nie chce. Poza tym nie wierze, że tym razem wprowadziliśmy się tu już na zawsze. - Nel posmutniała.
- Nie mów tak.
- Wiem Nelsni, ze to smutne, ale taka jest rzeczywistość. Poza tym niedługo idziemy na studia. Znów się rozstaniemy a historia zatoczy się kołem.
- Wiem, ale na razie o tym nie myśl. Chce się tobą jeszcze nacieszyć. Dawno nie miałam takiej koleżanki jak ty. W sumie to nigdy.
- Spokojnie jeszcze się nie wyprowadzam. Uprzedzę cie. - uśmiechnełam się na pocieszenie Nelki.
- No mam nadzieje, ze nie będziesz musiała. Zmieńmy temat bo zrobiło się smutno. - Dziewczyna od razu ze smutnej zmieniła się w podekscytowaną.
- Okej. - Też wolałam nie psuć sobie humoru.
- No wiec... Z kim idziesz na bal zimowy? - Na samą myśl o tym wydarzeniu oczy Neli zaświeciły dwa razy mocniej. Ja natomiast nie podzielałam jej entuzjazmu.
- Zapomniałam na śmierć, ze coś takiego jest organizowane. Muszę na to iść? - powiedziałam szczerze a Nel wytrzeszczyła oczy.
- Nie chcesz iść na bal?! Przecież to idealna okazja żeby pokazać się od jak najlepszej strony, wystroić się, zrobić piękny makijaż i fryzure! - Okej... Jak widać mamy tu fankę makijażu i sukienek i to nie jestem ja.
- Nie lubie sie malować i stroić. Poza tym i tak nie mam z kim iść.
- Bozeee! Co z ciebie za dziewczyna? Ja już nie mogę się doczekać! Musimy ci kogoś znaleźć! Ale spokojnie mamy jeszcze 2 miesiące. - klasnęła w dłonie podekscytowana.
- Kto powiedział, ze na niego idę?
- Ja. - powiedziała stanowczo. - I masz mnie słuchać. - wywróciłam oczami.
- Daj spokój. Nikogo prawie tu nie znam.
- To własnie jest idealna okazja, żeby poznać. Kupimy sobie piękne sukienki i będzimy wyglądać jak gwiazdy! - Boże, za jakie grzechy Nel musi być typową dziewczyną? Uśmiechnęłam się sztucznie i odwróciłam w stronę boiska. Chłopcy grali własnie mecz. Rozejrzałam się i zobaczyłam, ze Liam siedzi na ławce. Nic dziwnego. On nigdy nie był fanem sportu więc dziwie się, że w ogóle jest w drużynie.
W przeciwieństwie do mojego nowego obiektu zainteresowania, który biegał po boisku jak dzika gazela. Nel nie podzielała mojego zainteresowania grą i zaczęła szperać w swoim telefonie. Spojrzałam na zegarek i zostało mi nieco ponad poł h do autobusu, a następnie do korków z matmy. Zapomniałam o tym, ze na boisku jest Zayn i cała uwagę skupiłam na nieznajomym. Ciekawe czy Pack go zna. W pewnym momencie piłka opuściła boisko i została wykopana w trybuny niedaleko nas. Huk jak towarzyszył uderzeniu w krzesełka lekko wystraszył dziewczynę. Piłka zatrzymała się pomiędzy rzędami. Spojrzałam w stronę boiska i ku mojemu zadowoleniu po piłkę szedł nie kto inny, jak nieznajomy szatyn. Szybko poderwałam się z krzesła, co mocno zdziwiło Nelsni.
- Gdzie ty biegniesz? - Szybkim krokiem wspięłam się rząd wyżej, gdzie zatrzymała się piłka. Wzięłam ją i skierowałam się w stronę chłopaka, który po nią szedł. Będąc w pierwszym rzędzie spojrzałam na chłopaka, który zatrzymał się kilka metrów przede mną i wyciągnął ręce w moją stronę. Przyjrzałam się jego twarzy i teraz jestem pewna, przystojniak z niego. Stał wyprostowany i czekał na mój ruch. Bez zastanowienia, wciąż na niego patrząc, rzuciłam mu piłkę, która wpadła prosto w jego ręce. Delikatnie się uśmiechnęłam. Zawiesił przez moment na mnie swój wzrok, lustrując mnie od góry do dołu.
- Dzięki. - powiedział z kpiącym uśmiechem i odszedł.
- Nie ma za co. - powiedziałam już do siebie. Okej. To nie było miłe z jego strony. Idiotka ze mnie. Z niezadowoloną miną wróciłam do Nel, która spojrzała na mnie znacząco.
- Od kiedy jesteś taka pomocna? - zapytała sarkastycznie.
- Zawsze byłam.
- Taa? Biegłaś po tą piłkę, jakby była warta miliony. Chyba wiem dlaczego. - uniosła brew i uśmiechnęła się chytrze.
- Chciałam być po prostu miła. - starałam się dać jej do zrozumienia, że nie wiem o czym mówi.
- Chciałaś chyba kogoś wyrwać. - Prychnęłam.
- Taa jasne.
- Cały czas się na niego gapisz. Nie jestem ślepa.
- Serio, aż tak to widać? - spojrzała na mnie jak na idiotkę a ja poczułam, że się rumienię.
- Masz to wypisane na czole.
- No dobra. Masz mnie. - zakryłam twarz dłońmi z zażenowania. - Ale jeżeli chcesz wiedzieć, to zlał mnie totalnie.
- Matt taki jest.
- Znasz go? - zapytałam z nadzieją.
- Nasi rodzice się przyjaźnią, ale my nie utrzymujemy w sumie żadnego kontaktu. Jest dość próżny. Teraz przydałaby ci się znajomość z Liamem, bo znają się dość dobrze.
- Nieważne. Co miałaś na myśli mówiąc ze taki jest?
- Zawsze zgrywa niedostępnego i szczerze? To nie widziałam go nigdy z żadną dziewczyną.
- Może jest gejem?
- Na sto procent nie. - powiedziała stanowczo. - On po prostu jest, hmm wymagający? Ma wysokie mniemanie o sobie, ale nie obraża ludzi tak jak Jessica. I jest kujonem, więc szuka raczej inteligentnej dziewczyny.
- O ile szuka. - Nel ostudziła moje zapały, pozbawiając mnie nadziei na poznanie tego chłopaka.
- Niedługo bal, więc pokręć się koło niego, raczej nie będzie chciał iść sam.
- Myślisz, że mam jakieś szanse? - zapytałam zrezygnowana.
- Jesteś ładna i inteligenta raczej też, więc próbuj. Ale będziesz się musiała bardzo postarać. Mówię ci, on nie szuka dziewczyny i nie jest typem ruchacza. W sumie to jest dziwny. - zrobiła skwaszoną minę. Obie na niego spojrzałyśmy i wydawał się normalny, ale kto go tam wie. Mam nadzieję, że uda mi się go poznać.
- Tylko jak mogę go poznać nie wliczając w to Liama?
- Może zapisz się na jakieś dodatkowe lekcje. On chodzi na różne kółka. Udzielaj się naukowo, może zwróci na ciebie uwagę.
- Boże, nie wiem czy jest warty takiego zachodu.
- Zaryzykuj. Co ci szkodzi. - wzruszyła ramionami.
- W sumie. Nie mam nic do stracenia. Rodzice i tak kazali mi się na coś zapisać.
- No więc widzisz. - spojrzałam na zegarek i zauważyłam za za 10 min mam autobus. Ale ten czas szybko leci...
- Musze lecieć na autobus. Jak wróce do domu to wystalkuje go na fejsie. - zaśmiałam się i wzięłam plecak.
- No leć. Ja jeszcze trochę poczekam. - pożegnałam się z szatynką buziakiem w policzek i wyszłam z terenu boiska innym wyjściem, aby ominąć trening cheelriderek. Wszystko ładnie, pięknie ale co mam niby zrobić, żeby Matt mnie zauważył. Szłam normalnym krokiem na przystanek. Mam nadzieje, że nie napotkam na drodze żądnych utrudnień lub tajemniczych samochodów. Ciekawe czy oprócz zainteresowań Liama zmienił się również jego charakter. Gdy autobus podjechał niechętnym krokiem weszłam do środka. Jeszcze tylko 2h korków z matmy i koniec. Może jakoś przetrwam.
~ Nelsni
Malowałam paznokcie gdy zadzwonił mój telefon.
- Hej, co robisz?
- Maluję paznokcie.
- Boze, dziewczynoooo. Nie masz ciekawszych rzeczy do roboty?
- A ty nie masz nic ciekawszego do roboty oprócz czepiania się? Po co dzwonisz?
- Chciałem pogadać. Wyjdziemy na fajkę? - spojrzałam na zegarek.
- Mogę się wyrwać na poł godziny. Bo póżniej widzę się z chłopakiem. Masz jakiś problem? - zapytałam zaniepokojona.
- to nie jest rozmowa na telefon. Będę po ciebie za pięć minut. - powiedział i się rozłączył. Dokończyłam malować paznokcie. Spakowałam potrzebne rzeczy do torebki i zeszłam na dół. Powiedziałam mamie, ze wychodzę i wyszłam przed restaurację. Zayn już na mnie czekał. Weszłam do samochodu a on od razu ruszył przed siebie z piskiem opon. Jechaliśmy w ciszy wieć postanowiłam się odezwać.
- To o czym chciałeś pogadać? - Chłopak potarł swoją szczękę na której widniał kilkudniowy zarost.
- Potrzebuje pieniędzy. - odezwał się po chwili. Zacisnęłam usta w cienką linię.
- Po co? - Nie musiałam pytać, żeby znać odpowiedz. Jednak obawiałam sie ja usłyszeć.
- Nie mogę powiedzieć.
- Zayn. - powiedziałam wkurzona. Przetarł włosy dłonią.
- Nie mam już hajsu od starych.
- Mówiłeś ze z tym skończysz!
- To już ostatni raz, obiecuję. - Zatrzymał samochód na poboczu z dala od zabudowań. Oparł czoło o kierownicę aby spojrzeć na mnie błagalnym spojrzeniem. - Proszę. - wydusił gdy wypusciłam głośno powietrze z ust.
- Zayn, kurwa! Powtarzasz to za każdym razem, gdy nie masz hajsu na kolejna działkę! - zaczęłam się wydzierać, bo nie wiedziałam jak przetłumaczyć mu do głowy, żeby rzucił to świństwo.
- Nel, jesteś moją ostatnią nadzieją. Proszę! - złapał mnie za rękę a jego brązowe, błagalne oczy wierciły mi dziurę w brzuchu.
- Wiesz doskonale, jak się po tym zachowujesz. Jesteś agresywny. Człowieku, ogarnij się!
- Kurwa! - walnął pięściami w kierownice uderzając w klakson co spowodowało, ze się wystraszyłam.
- O tym mówię! Tracisz kontrolę nad swoim życiem! - powiedziałam wkurwiona i miałam ochotę wyjsć z tego samochodu.
- Nie rozumiesz, ze tylko po tym mogę spokojnie spać? Nie mam tych jebanych koszmarów! Kurwa! - pociągnął mocno za włosy i wyszedł z samochodu trzaskajac drzwiami. Byłam juz przyzwyczajona do takiego zachowania i nie robiło na mnie to już żadnego wrażenia. Odetchnełam aby się wyluzować i wyszłam z samochodu. Zayn nerwowo chodził koło samochodu, paląc papierosa. Nawet nie zwrócił na mnie uwagi.
- Ile potrzebujesz? - powiedziałam po chwili nadal wkurzona. Zayn szybko na mnie spojrzał, a w jego spojrzeniu bylo coś w rodzaju ulgi połączonej z wdzięcznością.
- 200.
- Ile?! - Wytrzeszczyłam oczy a on spuścił głowę na swoje buty. Milczał. - Dobra. - powiedziałam zrezygnowana. Jego humor zmienił się diametralnie a na ustach pojawił się krótki uśmiech.
- Naprawdę? Jesteś wspaniała. Wiedziałam, że zawsze można na ciebie liczyć. - podszedł do mnie aby mnie uściskać. Podniósł mnie i obrócił mocno ściskając. Ja pogłaskałam go tylko pocieszajaco po plecach. Miałam wyrzuty sumienia i wiem, że nie powinnam dawać mu tych pieniędzy, ale wolę żeby pożyczał pieniadze ode mnie niż od podejrzanych ludzi. Być moze to uchroni go przed jeszcze większymi problemami.
- Jest jedno ale. - odezwałam się gdy oderwaliśmy się od siebie.
- No jakie? - Bolało mnie to jak jego oczy świeciły na myśl o tym, że będzie miał za co kupić dragi.
- Obiecaj, że to naprawdę będzie ostatni raz i juz nigdy nie poprosisz mnie o pożyczkę.
- Obiecuję. - powiedział wesoło.
- Zayn.. Proszę cie. Obiecaj, że chociaz się postarasz. - spojrzałam w jego oczy.
- Obiecuję. - Rzekł po chwili i spojrzał na mnie swoim spojrzeniem, które łamało mi serce, ponieważ wiedziałam, że znów kłamie.
Hej Wszystkim!
Wiem, że długo mnie nie było i miałam nie dodawać tego rozdziału bo według mnie jest za krótki ale stwierdziłam, ze lepsze to niż nic.
Mam prośbę. Zauważyłam, ze w opowiadaniu są błędy wynikajace ze zmiany przez autokorektę np Zmiana formy imion. Jezeli zauważyliscie cos takiego to proszę napiszcie o tym w komentzru nawet w poprzednich rozdziałach a ja postaram się to poprawic ;).
Jezeli rozdział ci sie podobał miło, jeśli skomentujesz dodajac nawet zwykłą emotikonkę. Nawet taki mały gest jest dużym kopem do działania!
Luvvv ya!