Na wstępie przepraszam, że tak późno, ale maturka w tym roku
i komputer mi się zepsuł;(
Także Enjoy
the new chapter!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
'' Sztuką jest narodzić się na nowo. Wychować swoje własne
dziecko, które będzie silne i nigdy się nie podda"
Śmierć. Wiecie, co oznacza to słowo? Oczywiście, że tak.
Rodzimy się, żeby umrzeć. Żyjemy, żeby umrzeć. Prędzej czy później wszyscy
skończymy tak samo. Zabawne jest postrzeganie śmierci jedynie, jako koniec
swojego życia tu, na ziemi. Nikt jednak nie zdaje sobie sprawy, że istnieje
jeszcze jeden rodzaj- Śmierć duchowa. Żyjesz, przynamniej tak uważają wszyscy
wokół, jednak w środku jesteś już dawno martwa. Nie czujesz nic prócz pustki.
Sztuką nie jest popełnienie samobójstwa, sztuką jest narodzić się na nowo.
Znaleźć w sobie siłe, aby się podnieść. Wychować swoje własne dziecko, które będzie sile i nigdy się nie podda. Ja
jestem taką osobą. Oni wszyscy mnie zabili. Każdy nawet w małym stopniu
przyczynił się do zniszczenia mnie. Nikt nie zdaje sobie sprawy, ze więcej bólu
zadają słowa niż czyny. One zabijają szybciej niż pistolet. Nie jesteś w stanie
nad tym zapanować. Rany cielesne o wiele prościej jest wyleczyć niż te duchowe.
Na to nie ma lekarstwa. Musisz samodzielnie znaleźć swój złoty środek. Czy mi
się to udało? Tak myślałam. Jednak teraz nie mam już tej pewności. Za mną
pierwszy dzień szkoły. Wszyscy pytają jak było? Zastanówmy się. Na początku
byłam świadkiem kłótni dyrektorki ze swoim synem, który uprzednio wyżył się na
mnie. Później nie mogłam trafić do swojej klasy. Poznałam miła dziewczynę,
jednak to były tylko pozory. Myślałam ze może nawet się zaprzyjaźnimy, niestety
to chyba nie możliwe. Spotkałam Jessice i jej świtę. Na szczęście nie doszło do
konfrontacji, jednak na lekcji siedziałam jak na szpilkach. Widziałam jak mi się
przygląda, zapewne już wie, kim jestem. Zdziwiło mnie zachowanie Nelsi. Bardzo zdenerwowała ją
moja wymiana spojrzeń z Jess. Potem powiedziała żebym lepiej z nią nie rozmawiała.
Nie usiadłyśmy razem w ławce. Zajęła pojedynczą ławkę w rogu sali i więcej się
do mnie nie odezwała. Po lekcji szybko wyszła z klasy i więcej jej nie
widziałam. Zdziwiło mnie jej zachowanie. Postaram się z nią jutro to wyjaśnić.
Nie może przecież unikać mnie cały czas. Siedzę na parapecie w moim pokoju już
2h. Za oknem jak zwykle o tej porze brzydko i zimno. Samochody poruszają się po
jezdni jeden za drugim. Lubię obserwować, co dzieje się na zewnątrz, to pozwala
mi się wyciszyć i uspokoić. Postanowiłam rozprostować kości. Zeszłam na dół.
Rodzice wciąż przestawiali, wnosili i wynosili meble itd. Nie byłam im do
niczego potrzebna. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie herbatę.
- Co robisz? - Usłyszałam jak mama wchodzi do kuchni.
- Herbatę, chcecie cos?
- Nam też zrób. Jak stara-nowa szkoła? - Zapytała z
uśmiechem.
- Nic się nie zmieniło oprócz dyrektorki. Ci sami
nauczyciele, ten sam budynek. - Odpowiedziałam obojętnie zgodnie z prawdą. Buda
pełna zadufanych w sobie dzieciaków ze stolicy.
- A jak twoi znajomi? Poznali cię? Mówiłaś im, że wracasz?
Jak zareagowali? - Jacy znajomi? Nikt na mnie nie czekał. Nie powiedziałam tego
jednak tego głośno. Nalałam wody do kubków z herbatą.
- Yyym taa. Na pewno mnie poznali, przecież nie zmieniłam
nazwiska ani imienia. - Uśmiechnęłam się udając zadowoloną. - A wy jak tam w
pracy? Jak dzidziuś? - Zmieniłam temat.
- Bardzo dobrze. A dzidziuś tez chyba ma się świetnie. W
piątek mam badanie u ginekologa. Jak chcesz to możesz iść ze mną, bo tata nie może.
- Powiedziała z uśmiechem.
- Na prawdę? Fantastyczny pomysł!
- Podeszłam i szybko ją uścisnęłam. - Nie mogę się doczekać aż dziecko się
urodzi. Najważniejsze żeby było zdrowe. - mamie zaszkliły się oczy. - Ej,
co się dzieje? Cos nie tak z dzieckiem? - Zaniepokoiłam się.
- Nie, nie. Wszystko w porządku. Ja tylko... - Załamał jej
się głos - nawet nie wiesz jak się baliśmy twojej reakcji na wieść o dziecku.
Jestem taka szczęśliwa, ze tak dobrze to przyjęłaś. - Mocno się uścisnęłyśmy. -
Kocham cię bardzo.
- Ja ciebie też mamo. - Do kuchni wszedł tata. Wszyscy razem
wypiliśmy herbatę rozmawiając o dziecku, szkole, pracy i zmianach, jakie
nastąpią po narodzinach malucha. Nie wyobrażam sobie żęcia bez moich rodziców.
Są dla mnie ogromnym wsparciem i wiem, ze oni jedyni, nie ważne, co by się
stało, nigdy mnie nie zostawią.
***
Tata zaparkował przed szkolną bramą. Pożegnałam się z nim i
wyszłam z samochodu. Witaj szkoło, dawno mnie tu nie było. Tęskniłaś? Ja
bardzo. Sarkazm. Powolnym krokiem ruszyłam w stronę głównych drzwi. Wraz z
innymi ludźmi weszliśmy do środka. Szybkim krokiem ruszyłam do mojej szafki, stając
się, aby na nikogo nie wpaść. Nie chce mieć żadnych problemów. Zdjęłam kurtkę i
schowałam ją do środka. Poczułam męskie perfumy. Zamknęłam szafkę i zobaczyłam
burzę loków, szukającą czegoś w swojej. Doskonale wiedziałam, do kogo
należą. Ze tez akurat musimy mieć szafki obok siebie! Szybko się ulotniłam.
Wolę nie wchodzić mu w drogę tym bardziej po tym, co stało się wczoraj. Skierowałam
się w stronę sali od francuskiego. Ciekawe, kto będzie mnie uczył. Mam nadzieje
ze Jasques. Jest niesamowitym nauczycielem na dodatek przystojnym. Zostało mi 5
min do dzwonka. Może uda mi się pogadać dziś z Nelsi i wyjaśnić
wczorajsze nieporozumienie. Obym tylko nie spotkała nigdzie Liama. Skoro wczoraj
się nie widzieliśmy, może dziś tez będę mieć to szczęście. Stanęłam pod klasa,
lecz nie zauważyłam nikogo znajomego. Nigdy nie byłam nikim wartym uwagi dla
moich rówieśników w tej szkole wiec jestem tutaj znów nowa. Nikt mnie nie
pamięta ani nie zna. Z perspektywy czasu jestem z tego zadowolona. To dobrze ze
ludzie o mnie zapomnieli, może moja historia nie zatoczy koła i będę mogła w
spokoju skończyć to liceum. Potem pójdę na studia, może nawet tutaj w Londynie.
Jeżeli oczywiście się wcześniej stąd nie wyprowadzimy... Dzwonek oznajmił
koniec przerwy. Kilka minut później na korytarzu została tylko nasza klasa.
Stałam z boku, nie próbując nawiązać kontaktu, z jakim kolwiek uczniem. Gdyby
chcieli sami by to zrobili. Nie będę się narzucać. Usłyszałam jak niektórzy
niepokoją się w obawie przed niezapowiedzianą klasówką. Na korytarzu w oddali
pojawił się zdyszany nauczyciel. Ucieszyłam się widząc Jasquesa. Jak zwykle ta
sama sztruksowa marynarka i tak zwany artystyczny nieład na głowie.
- Przepraszam za spóźnienie, ale musiałem załatwić jedna
sprawę z panią dyrektor. Podobno mamy nowa uczennice. Kto to? - Powiedział
pospiesznie i rozejrzał się po klasie.
- To ja. - Podniosłam rękę, aby nauczyciel mógł mnie
zauważyć. Wszyscy w klasie zwrócili na mnie uwagę.
- Jaka ja? Jak masz na imię? - Uśmiechnął się dodając mi
otuchy.
- Lilly. - Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Witaj Lilly, podobno chodziłaś już do naszej szkoły, tak?
- Serio?! Musiałeś o tym wspominać!
- Tak, ale to było bardzo dawno.
- Oklej, tak wiec siadaj. Po lekcji porozmawiamy, co musisz
nadrobić. A teraz sprawdzę obecność.
Lekcja minęła mi bardzo szybko. Francuski to mój ulubiony
język. W wakacje zawsze wyjeżdżam na kurs jeżyka francuskiego do samej Francji tak,
więc jestem obyta z językiem. Ustaliłam z nauczycielem termin egzaminu, który
będzie mógł sprawdzić moją wiedze i zadecyduje ile rzeczy musze jeszcze
nadrobić. Poszłam na następną lekcję i spóźniłam się, bo nie mogłam trafić. Nie
rozumiem jak można mieć tak beznadziejny ogar w terenie. Nie było minie tu raptem
1,5 roku a nie pamiętam gdzie, co jest. Zawsze miałam problem z geografią i wszystkim,
co z nią związane. Potrafię zgubić się nawet w sklepie. Nie raz musiałam pytać
sprzedawcy gdzie są drzwi wyjściowe. Powinnam mieć zamontowany jakiś GPS w
butach. To by wiele ułatwiło. Zapukałam do drzwi i weszłam.
- Dzień dobry, bardzo przepraszam za spóźnienie. - Wszyscy w
klasie zwrócili na mnie uwagę łącznie z nauczycielką. Amy Watson. Tylko nie
to. Uczyła Liama angielskiego. Twarda sztuka.
- Dzień dobry, młoda damo. - Spojrzała na mnie surowo spod
okularów. - Nie toleruje spóźnień na moją lekcje, ale widzę cię pierwszy raz.
Jak się nazywasz? - Jej spojrzenie przyprawiało mnie o dreszcze.
- Lilllyy.. Alleenss - zająknęłam się. - To ttto się więcej
nie powtórzy, przepraszam.
- Jesteś nowa, wiec przemknę na to oko, ale ma się to więcej
nie powtórzyć. Usiądź obok panny Pack. - Rozejrzałam się po klasie i zobaczyłam
Nel siedząca przy oknie. Szybko do niej podeszłam ignorując ciekawskie
spojrzenia inny uczniów. Super, teraz na pewno ktoś mnie rozmowna.
Fantastycznie.
- Hej, - powiedziałam uśmiechając się do dziewczyny.
- Cześć. - Powiedziała sucho nawet na mnie nie patrząc.
- Możemy porozmawiać? - Zapytałam szeptem, aby żelazna dama
mnie nie usłyszała. Tak nazywamy Watson.
- Jest lekcja. - Odpowiedziała znów na mnie nie patrząc. Zapisała
cos w zeszycie mimo ze nauczycielka nic nie dyktowała.
- A potem? - Zapytałam z nadzieją. Odwróciła się i spojrzała
na mnie. - Proszę. - Popatrzyłam w jej oczy. Westchnęła i ścisnęła usta w cienką
linie.
- Dobrze, ale po lekcji. - Zgodziła się i zaczęła słuchać
wykładu Watson.
- Dzięki. - Powiedziałam z radością i także skupiłam się na
lekcji. Język angielski nie był moim ulubionym przedmiotem wiec chwile potem
przestałam już słuchać nauczycielki. Rozejrzałam się po klasie, ale nie
zauważyłam nikogo znajomego. Zakrzyżowałam spojrzenia z kilkoma uczniami i
szybko odwróciłam wzrok. Resztę lekcji spędziłam na przeglądaniu Tumblra. Po
dzwonku wyszłam z klasy razem z Nel. Dziewczyna jednak zignorowała mnie i
ruszyła przed siebie. Poszłam za nią.
- Nel! - Nic. - Nelsi poczekaj! - Dziewczyna nadal nie
zwracała na mnie uwagi. - Nalsni! Miałyśmy pogadać! - Ona natomiast skręciła w
lewo do innego korytarza. Poszłam za nią jednak nigdzie nie mogłam jej znaleźć.
Korytarz był pełen uczniów a szukanie jej było jak szukanie igły w stogu siana.
Westchnęłam zrezygnowana. Fantastycznie. Dlaczego zawsze odtrącam od siebie
innych ludzi?! Czy jestem jakaś nienormalna? Rozejrzałam się jeszcze raz w jej
poszukiwaniu jednak zamiast niej zobaczyłam Liama. Kurde. Kurde. Kurde. Odwróciłam
się i poszłam na drugie piętro. Teraz mam matematykę. Z trudem znalazłam klasę.
Zobaczyłam samotnie stojąca dziewczynę. Nie miałam wątpliwości, do kogo należą
te długie włosy. Jednak nie udało ci się przede mną uciec Nelsi. Podeszłam do
niej. Nie ukrywając mojego zdenerwowania zapytałam.
- Możesz mi wyjaśnić, o co ci chodzi? - Dziewczyna podniosła
wzrok znad telefonu. Popatrzyłam na nią wkurzona. - Wołałam cię, bo miałyśmy
pogadać. Biegłam za tobą a ty uciekałaś.
- Wołałaś mnie? Nie słyszałam. - Udała głupią.
- Tak wołałam, bo miałyśmy pogadać. Nie pamiętasz? Co ja ci
zrobiłam? Jak nie chcesz żebym się do ciebie odzywała to mi to powiedz. -
Powiedziałam urażona.
- To nie tak. - Spojrzała na mnie smutnym spojrzeniem. - Po
prostu... Lepiej żebyś się ze mną nie przyjaźniła. Tak będzie Lepiej dla
ciebie. - Powiedziała i odwróciła się. Chciała odejść, ale ją zatrzymałam.
- Dlaczego? Jesteś dilerka narkotyków albo zabójcą? - Skrzyżowałam
ręce na piersiach i spojrzałam na nią pytająco.
- Co? Nie.. Nie zrozumiesz.
- To mi wytłumacz. - Nie dawałam za wygraną i lekko
podniosłam głos.
- Nie mogę! To nie twój interes. - Powiedziała zdenerwowana.
- Okej. Przepraszam ze w ogóle pytałam. - Spojrzałam jej
smutno w oczy i odeszłam. Jak widać nikt w tej szkole nigdy mnie nie zaakceptuje.Super. Zrobiło mi się bardzo smutno. Chce do szkoły w Manchesterze. Tam było
super. Miałam dużo znajomych i koleżanki. Teraz znów zostałam sama jak kołek,
bo nie mam nawet Liama. Nie rozumiem ludzi, którzy skreślają kogoś już na
wstępie. Jak można być tak powierzchownym?
- Przepraszam. - Odwróciłam się i napotkałam niebieskie
oczy. Odwróciłam wzrok. - To nie jest twoja wina. - Popatrzyłam na nią jednak
nie odezwałam się. - Nie jestem zbyt lubianą osobą wtem szkole. Nie chce żebyś
miała przeze mnie problemy, zrozum.- Spojrzała na mnie przepraszająco.
- Wiem, jakie zasady panują w tej szkole. - Odpowiedziałam rzeczowo
- Ale nie obchodzi mnie, co ludzie o tobie myślą. Ja nie opieram się na opinii inny
tylko własnej. Każdy zasługuje na szansę. Ale ty mi jej nie dałaś. - Odpowiedziałam zawiedziona
jej postawą.
- Przepraszam, ale nie jestem przyzwyczajona do tego ze ktoś
chce nawiązać ze mną kontakt. - Powiedziała smutno.
- Ale ja chce. - Uśmiechnęłam się do niej i pogłaskałam po
ramieniu. Zobaczyłam w jej oczach nutkę radości.
- Jesteś pewna? - Zapytała z nadzieją. Spojrzałam jej w
oczy.
- Tak. Chce cię lepiej poznać. - Uśmiechnęłam się do niej.
Nie znam jej, ale wiem ze jest inna niż księżniczki z tej szkoły. Jest skromną
i mila dziewczyną. Najwidoczniej popełniła kiedyś jakiś błąd a teraz musi za
niego płacić. Nie mam zamiaru ją przez to oceniać ani odrzucać, bo nie jest popularna
ani lubiana. Ja sama ocenie czy watro się z nią przyjaźnić czy nie. Wydaje mi
się ze znajdziemy wspólny jeżyk. Bo łączy nas to samo. Obie popełniłyśmy błąd,
za który teraz musimy płacić.
- Chodź, bo nauczyciel już idzie. - Weszłyśmy razem do klasy
z uśmiechem na twarzy.
- Usiądziemy razem? - Zapytała Nelsi.
- Chętnie. Mogę mówić do ciebie Nel? - Zapytałam. Popatrzyła
na mnie chwile z zastanowieniem.
- Yy... Okej. - Odpowiedziała niepewnie. Wydawało mi się
ze posmutniała, ale zignorowałam to. Zajęłam ostatnią ławkę przy ścianie.
- Tu jest zajęte. - Powiedziała Nel. - Usiądźmy w tej. - Podeszła
do ławki przed ta, w której usiadłam wcześniej ja.
- Czemu? Kto tu siedzi?
- Taki chłopak, ale on zawsze się spóźnia. - Powiedziała
obojętnie. Lekcja się zaczęła. Po dziesięciu minutach drzwi się otworzyły a do
klasy wyszedł wysoki i szczupły brunet. Wszyscy na niego spojrzeli łącznie z
nauczycielka. Zaparło mi dech w
piersiach. To ten sam chłopak, którego widziałam wczoraj.
- Malik, czy ty kiedyś przyjdziesz punktualnie? - Powiedział
nauczyciel zrezygnowanym głosem. Malik. Malik. Malik. Znam to nazwisko. Znałam
kiedyś jednego Malika, który chodził do tej szkoły, nie mogę powiedzieć ze mam
z nim dobre wspomnienia. Ale to nie może być on. Przecież był starszy ode mnie
o rok i wyglądał całkiem inaczej.
- Przecież jestem. Jak zwykle spóźniłem się 10 min, wiec
jestem punktualnie. - Powiedział z rozbawieniem żyjąc gumę.
- Wypluj gumę i siadaj. Nie mam już do ciebie
cierpliwości. - Zrobił to, co kazał i
skierował się w nasza stronę. Dziewczyny podążyły za nim wzrokiem. Łącznie ze
mną. Podobne rysy twarzy, ale ostrzejsze. Nie. Tylko nie to. Szybko odwróciłam
wzrok.
- Hej Nelsi. - Powiedział do mojej koleżanki z ławki. Zasłoniłam
twarz włosami i udałam ze szukam czegoś w książce.
- Hej Zayn. - Długopis wypadł mi z rąk. Cała zesztywniałam a
przez moje ciało przeszedł dreszcz. Z A Y N M A L I K. To ten Malik. To ten Zayn,
który zmienił moje życie w piekło. Usłyszałam jak zajmuje ławkę za nami. Zrobiło
mi się gorąco i duszno. Obleciał mnie potworny strach. Wszystkie wspomnienia
wróciły. Wyzwiska, ponizania, wstyd i cierpienie. Chciałam jak najprędzej uciec
z tej klasy i od przeklętego Malika. Nie może dowiedzieć się, kim jestem. Muszę
trzymać się od niego z daleka. Obawiam się ze może to być niemożliwe skoro on i
Nelsi się znają. Ktoś szturchał mnie w ramie. Wzdrygnęłam się przestraszona.
- Stało się coś? Zbladłaś- zaniepokoiła się Nel.
- Ni..nie.. Wszy.. sttysko w porządku - wymusiłam uśmiech.
- Na pewno?
- Tak. Nie martw się. - Calą lekcje siedziałam jak na
szpilkach modląc się, aby Zayn nie dowiedział się, kim jestem. Nie mogłam się
skupić, ponieważ cały czas w głowę miałam obraz z przed 1,5 roku.
Szłam korytarzem w
stronę sali gimnastycznej. Za 10 min mam wf wiec musze się pospieszyć i
przebrać. Weszłam do szatni dla dziewczyn, ale ku mojemu zdziwieniu była pusta.
Zignorowałam to i zaczęłam się przebierać. Zdjęłam bluzkę i wtedy światło
zgasło. Nie wiedziałam, co się dzieje. Zaczęłam panikować, gdy usłyszałam
zbliżające się kroki.
- Kto tu jest? - Zapytałam drżącym głosem. Strach sparaliżował
moje ciało. Od zawsze najbardziej bałam się morderców i gwałcicieli. Nie
chciałam tak zginąć. Zaczęłam szukać po omacku mojej bluzki, ale nie mogłam jej
znaleźć. Mój oddech stawał się coraz cięższy i szybszy.
- Tego szukasz? - Usłyszałam męski zachrypnięty głos.
Doskonale wiedziałam, do kogo należy. Zayn.
Nie widziałam go, ale wiedziałam ze ma to, czego szukałam.
Nie miałam pojęcia, co robić, krzyczeć, uciekać czy czekać na dalszy obrót
spraw. Usłyszałam jak się zbliża. Stanął tuż obok mnie. Powoli zaczynało
brakować mi powietrza. Nie mogłam się ruszyć, choć chciałam uciec. Czy się
bałam? Ja byłam przerażona. Jestem sam na sam z Malikiem i nikt nie może mi
pomóc. Nie jedna dziewczyna cieszyłaby się będąć na moim miejscu jednak nie ja. Wiedziałam,
do czego jest zdolny. Nienawidził mnie, choć nie wiem, za co. Nigdy nic mu nie
zrobiłam mimo to pałał do mnie czystą nienawiścią.
- Czzzego chcc...cesz..? - Zapytałam drżącym głosem. Nadal
nie ruszając się nawet o milimetr.
- To chyba oczywiste, ze ciebie. - Powiedział rozbawiony. To
mnie przeraziło. - Zabawimy się trochę. - Poczułam jak dotyka mojej gołej tali.
Automatycznie się odsunęłam. Byłam zadowolona ze nie może mnie zobaczyć przez
panującą ciemność. Złapał mnie brutalnie za nadgarstek i popchnął na ścianę. -
Nigdzie mi nie uciekniesz. Nikt ci nie pomoże. - Poczułam jego gorący oddech na
szyi. Cała drżałam nie mogąc się opanować. Strach wziął nade mną górę.
Zamknęłam oczy, aby się nie rozpłakać. - Wiem ze tego chcesz, ale nie wiem czy
na to zasługujesz. - Zaczął powoli przesuwać swoją dłoń w dół do guzika od
moich spodni. Próbowałam go odepchnąć. Bałam się tego, co chce mi zrobić.
- Zostaw mnie! Ratunku! Pomocy! - Zacięłam w panice krzyczec
z nadzieją ze ktoś mnie usłyszy.
- Zamknij się! - Zatkał moje usta swoja dłonią. - I tak nikt
cię głupia nie usłyszy. Liam cię nie obroni, nawet sam siebie nie potrafi, a co
dopiero mówić o tobie. - Zakpił. Patrzyłam na niego wystraszona. Nie mogłam
oddychać. Dlaczego on jest takim potworem? Puścił mnie i się odsunął. Łapczywie
nabrałam powietrza do ust i zakaszlałam. On natomiast zaczął się śmiać. Nie wiedziałam,
o co mu chodzi.
- Jesteś założona. Ty chyba nie myślałaś ze chciałem się do
ciebie dobrać? - Wybuchł głośnym śmiechem. Popatrzyłam na niego, ale przez
ciemność ledwo go widziałam. - Popatrz na siebie i się zastanów czy ja chciałbym
kiedykolwiek mieć z tobą jakiś "głębszy" - zaakcentował - stosunek
czy jakikolwiek inny. Wątpię ze ktokolwiek chciałby na ciebie spojrzeć. - Nadał
się śmiał, a ja słucham tego ze łzami w oczach. Pragnęłam zapaść się po ziemie.
Może nie jestem najpiękniejsza i najszczuplejsza le to nie powód żeby się ze
mnie naśmiewać. Czułam wstyd, poniżył mnie kolejny raz. - Idź na jakąś dietę, bo niedługo nie będziesz się mieścić z drzwiach.
Zabawne jak naiwna jesteś myśląc, ze cos ci zrobię. Nie w tym życiu Alleens.
A teraz ubierz się, bo nie mogę na ciebie patrzeć. - Powiedział z pogardą w
głosie. Wyszedł a światło znów wróciło. Szybko założyłam bluzkę. Stanęłam przy
ścianie i zsunęłam się po niej wybuchając płaczem. Zastanawiałam się jak można
być taki człowiekiem? Dlaczego mi to robi? Kiedy to się skończy? W tym momencie
chciałam umrzeć.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam jeszcze raz ze tak późno dodaje oraz za wszystkie
błędy, jakie się pojawiły.:(
Rozdział osobiście mi się nie podoba. Nie wyszedł tak jak
chciałam i nie dzieje się zbyt dużo. Piszcie, co myślicie:))
Chciałam serdecznie podziękować tym trzem osobom, które
skomentowały ostatni rozdział. Nie musze wymieniać, bo wiecie, o kim mówię.
Dziewczyny jesteście cudowne i dałyście mi większa motywacje do napisania tego
rozdziału.
PS. Już nie długo wychodzi nowa płyta 1D! I am so excited! A
History to chyba moja ulubiona piosenka, płakałam jak słuchałam.:))
Love ya!